A swoją drogą animowane wstawki średnio z nią korespondowały i jak dla mnie powodowały niekonsekwencję filmu. Animacje = ewokowanie cudowności, której w części aktorskiej nie było w ogóle. Tylko nuda. Nuda i przyziemność w najgorszym wydaniu. Fotograf robi zdjęcia, brzydka kobieta sie snuje. On robi zdjęcia, ona się snuje... I tak do końca filmu, kiedy to następuje niespodziewane BUM ze zwrotem akcji (ale nie będę zdradzać szczegółów) - które widać nastąpiło gdzieś całkowicie poza kamerą i poza filmową "akcją". Na bogów! Prawdziwe życie nie jest AŻ takie nudne!