Po odświeżeniu sobie kociego horroru "The Uncanny" z 1977 roku postanowiłem obejrzeć horror nowelowy "Campfire Tales" z 1991 roku, w którym narratorem 4 krwawych opowiastek grozy przekazywanych trzem chłopcom na obozowisku jest słynny Gunnar Hansen, czyli nie kto inny jak Leatherface z "The Texas Chainsaw Massacre" (1974). Nie będę się tutaj rozpisywał szczegółowo na temat tych historyjek. Dość powiedzieć, że druga o ćpunach przypomina mi brudnym klimatem filmy pokroju "Combat Shock" (1986), "Slime City" (1988) czy "Street Trash" (1987), trzecia świąteczna o Krampusie/Satan Clausie (?) ma fajny krwawy finał, a w czwartej pirackiej pojawiają się zombies rodem z "Shock Waves" (1977) i "Zombi 2" (1979) Fulciego.
Przyjemnie mi się oglądało ten taniutki SOV horror. Sporo gore (dekapitacje, topienie twarzy, etc.), kiepska gra aktorska, ale jakikolwiek film grozy, w którym pojawia się Gunnar Hansen zawsze oglądam/obejrzę z czystą przyjemnością.
Pierwszy seans. Czas trwania: 86 minut.