No na bank, w końcu głęboki i poruszający film o homo, napiętnowanych i dyskryminowanych, zrobiony specjalnie pod Oscara. Lepiej byłoby tylko gdyby jeszcze wpleciono tam motyw holocaustu, no i jacyś uciśnieni murzyni też by się przydali.
No, tym bardziej , że środowiska LGBT otrzymały pełne prawo do zawierania małżeństw (co wcale mi nie przeszkadza, to ich życie, nie wpierdalam się) , to zwiększy pewnie szanse.
Cholera, że też sama na to nie wpadłam i czekałam na jakieś polskie przedpremiery z oglądaniem, ocenianiem ... w końcu do Cannes rzut beretem ;)
Spoko da się zrobić. W końcu to lata 50. więc uciśnieni murzyni mogliby się znaleźć ;D
Prawdopodobne. Film subtelny, zrobiony w określonym i wyczuwalnym klimacie, nie przekombinowany, bardzo dobrze zagrany, o czymś - i jakkolwiek różnej maści przeciwnicy spraw różnych będą go skreślać albo dewaluować dla zasady (często nawet nie obejrzawszy), to zasługuje przynajmniej na nominację. To dobra odmiana w tym cholernym kinowym pędzie, ujmuje elegancją.