Przez kilkanaście pierwszych dni koleś nic nie je, nic nie pije, chodzi po wyspie, siedzi i się patrzy. Nie ma wody pitnej, nie ma ognia, kręci się w kółko po plaży i rozgląda. Trzeciego dnia pije trochę soku z kokosa. Pobyt na wyspie zajmuje jakąś godzinę z filmu, reszta to życie zawodowe i prywatne bohatera. Najgorsza, najnudniejsza i najbzdurniejsza historia typu "survival" z jaką się spotkałem.