No po prostu nudny. Ciągle przełączałam na inny kanał. Pobyt bohatera na wyspie mógłby być znacznie ciekawiej przedstawiony. Wystarczy przeczytać sobie prawdziwego "Robinsona Crusoe". Aha, jeszcze jedno: dobrze tak Hanksowi, he he.
nie zgadazam sie
Zupełnie nie masz racji. To najlepszy film jaki kiedykolwiek widziałąm. Po prostu należało sie wczuć w sytuację. Nie wiem czy zauważyłaś, ale w filmie rzadko wypowiadane były jakiekolwiek slowa....
po prostu rewelacja
I co z tego, że się nie zgadzasz?
To, że jest to najlepszy film jaki kiedykolwiek widziałaś, nie znaczy wcale, że nie mam racji. Mnie się po prostu nie podobał. Koncepcja była doskonała - klasyczna opowieść o rozbitku, który trafia na bezludną wyspę. Ale, widzisz, było za nudno. Nie rozumiem, jak niby miałabym się bardziej wczuć w tę sytuację. To chyba wina realizatorów filmu, że los głównego bohatera był mi obojętny. Zauważyłam, że rzadko wypowiadano tam kwestie, ale czy ma być to zaletą? Na bezludnej wyspie raczej chyba normą.
Weź się kobieto zastanów.
Zastanów się, co ty w ogóle wypisujesz? Miałam tego nie oglądać? Chyba właśnie po obejrzeniu stwierdziłam, że mi się nie podoba. Może u ciebie kolejność jest odwrotna.
Alleluja
A tutaj muszę Cię szczerze poprzeć :) - chociarz dzisiaj to coraz bardziej nagminne: ludzie mają wiele do powiedzienia na temat filmów, których nie widzieli...
(nie)zgadzam się...
Film jest koszmarnie nudny. Dialogi nie dobre... Bardzo nie dobre dialogi są... Nie ma żadnej strzelaniny ani porządnego mordobicia. W ogóle brakuje trzymającej w napięciu sensacyjnej, kryminalnej intrygi. Nie pojawia się ani Obcy, ani Predator, ani Bogusław Linda. Po co to w ogóle oglądać? I jeszcze jakiś marny odtwórca głównej roli - patrzy tak: w prawo... Potem patrzy w lewo... Prosto... I nic.
Wyczuwam ten sarkazm.
Nie rozumiem: dlaczego ten film nie ma prawa mi się nie podobać? Nie oceniam go pod kątem ilości strzelaniny czy dialogów. A pod kątem Bogusława Lindy to już na pewno nie, bo bym się porzygała. Po prostu jak na film o samotnym człowieku na bezludnej wyspie, co myślę, że jest dla filmowca dużym wyzwaniem, nic z tego dobrego nie wyszło. Dokładnie tak, jak piszesz: patrzy w prawo, w lewo, prosto i nic. Losy bohatera powinny nas zaciekawić, a nie znudzić. A to, że same w sobie były nudne, wcale nie jest usprawiedliwieniem.