Ktos powie: Co za nudny film. Siedzi gosc na wyspie i rozlupuje lyzwami kokosy przez ponad 2h. I to jest w tym filmie swietne. Sporo temu juz go ogladalem, ale pamietam ze malo, ktory film mi pozwolil tak sie odprezyc i odpoczac. A najciekawsze jest to ze ani razu przez te dwie godziny jak lecial w TV nie mialem zamiaru go prelaczyc. Naprawde warto.
ja się spodziewałam, że będą straszne nudy, bo właśnie facet siedzi sam na wyspie i robinsonem jednak nie jest. a właśnie co ciekawe chce się oglądać jak facet rozłupuje te kokosy. nie wiem na czym polega fenomen tego filmu, że mało się dzieje, a i tak jest bardzo ciekawy. no i bardzo przekonywający- płakać mi się chciało, jak mu ta piłka odpłynęła :)