Scena z piłka była dość kiepska. Facet przeprasza, ze wybrał zycie i to głownie mnie odrzuciło. Natomiast zabójczy byl moment gdy bohater caluje sie z utracona ukochana. Myslalam ze padne.Swoja droga to chcialabym byc na jej miejscu....Ale spartoczyli robote bo niezlym atutem przeslania filmu bylo by gdyby zostali razem.No coz, jednak Hanks byl jak zwykle niesamowity.Ten facet to najukochanszy facet pod sloncem. Szkoda ze w Polsce takich aktorow nie robia.HANKSOWI NIE DOROWNA NIKT!!!!!!!!
"Ale spartoczyli robote bo niezlym atutem przeslania filmu bylo by gdyby zostali razem"
A może po takim zakończeniu mamy lepsze przesłanie - żeby nie bagatelizować swoich relacji bo nigdy nie wiadomo co się wydarzy i możemy stacić ukochaną osobę...
Ja myślałem że przeprasza bo nie był dość silny i zostawił swojego przyjaciela, przeprośiny są jak najbardzie uzasadnione, ta scena ładnie pokazuje że bohater jest już psychiczny.
Jak by zostali razem to by mogło być zbyt słodkie, podchodziło by pod romans, widocznie Zemeckis nie lubi takich zakończeń albo chciał żeby było inaczej, ale i tak zakończył szczęśliwie.
Pozdrawiam
to jest chyb najlepsza scena w filmie, nie wiem czy zwróciliście na to uwagę , ale to właśnie przedmioty umożliwiły przetrwanie samotnemu rozbitkowi . Niekonwencjonalnie zastosowane , okazały się być czymś wiecej niż tylko tym co sugeruje ich najbardziej oczywiste wykorzystanie . Zdolnośc do adaptacji bohatera tej historii była na tyle silna , że w połączeniu z wyobraźnią umożliwiła mu przetrwanie-piłka , prosty przedmiot codziennego użytku stała się czyms absolutni ewięcej niż samym pzredmiotem-on przelewął na nią wszystkie emocje , dzielił się z nią swoją niedolą jak z człowiekiem , czasmi "normalni" ludzie obchodzą się z innymi "normalnymi" ludżmi jak z piłką-odbijają ich argumenty i gesty w secie najbanalniejszej dialektyki istot wpisanych w proste czynności -przez cztery lata samotnego życia , będąc wyrwanym z życi apełnego ludzi , pełnego osób , relacji , rozmów , słów, gestów ,spojżeń , dotknięć można by było zaprzyjaźnic się nawet z pusta paczką po zapałkach wiec nie uważam że żal spowodowany utrata jedynej "istoty " którą miał na tekj wyspi ejest objawa szalęnstwa
Ale, ale... scena pocałunku to było najlepsze? A może cała sytuacja??
"Piłeczka" czyli Pan Wilson jest jego przyjacielem. No wyobraź sobie cztery lata samotności... bo takie własnie były. Chuck żył dla swojej ukochanej Kelly patrząc często w nocy na jej zdjęcie ale potrzebował sie wygadać - to był jego misio, który wysłucha [jak w dzieciństwie praktycznie wszyscy mieli]. Jak wytrzymać tyle czasu bez nikogo?? No własnie.. I ratowanie go, przepraszanie było piekną sceną :).
A co do fragmentu z Kelly, to... och to była taka moja wątpliwość - czy oni "jakoś" będa razem. Cały czas wierzyli w siebie ale jednak "los" ich rozdzielił... Smutne, naprawdę smutne...
Film naprawdę piekny...
Pozdrawiam! :)