Jak w temacie za trzy aspekty:
- wyciśnięto wszystko co można było, jeden aktor na wyspie, a film ciekawy. Rzadko w której filmowanej przeróbce książki Defoe udało się to zrobić
- niesamowicie zagrał Hanks, a jego teksty do Wilsona to majstersztyk,
- kapitalnie podsumowano odmienność naszych czasów od tych z czasów odkryć geograficznych, wtedy rozbitka przy życiu utrzymywała Biblia i wiara w Boga, w tym filmie jest to niedoręczona przesyłka, czyli zwycięstwo konsumpcjonizmu nad religią