Specjalista od efektownych bajek z prostym morałem znów mierzy się z prawdziwym życiem. Gdy Zemeckis robi bajki to spoko, gorzej gdy próbuje mierzyć się z poważniejszymi problemami. Najbardziej problematyczny w jego filmografii jest tu oczywiście Forrest... Próbować upchać typową baję familijną z trudną historią Ameryki od czasów Elvisa po lata 90-te i jeszcze próbować moralizować i wyjaśniać widzowi co czyni człowieka szczęśliwym. Nierealna postać poczciwego głuptasa, który dorabia się fortuny choć to Jenny walcząca o lepszy świat jest faktyczną bohaterką.
Cast Away o tyle jest lepszy od Forresta, że jego bohater jest bardziej prawdziwy, Hanks nie musi udawać głupka, jest sobą, historia jako tako działa. Znów nieco w duchu Franka Capry ale jest mniej pretensjonalnie niż te 6 lat wcześniej. W sumie to Cast Away powinien nawet wygrać oscary za najlepszy film bo jest lepszy niż te rzymskie, proste kino akcji w efektownej oprawie ale nie był nawet nominowany.