czasami tak jest, że ogląda się grę aktorów i coś przeszkadza w odbiorze, coś cię denerwuje itd. Mam tak z Tomem, ale po tym filmie drażni mnie mniej (:
ale to jak zwykle kwestia gustu ...
ja już tak mam, że zawyżam oceny;) Tom Hanks jest moim ulubionym aktorem ale to jest jego najgorszy film. Nie kojarzę z nim innego filmu który by mnie bardziej męczył
W sumie to cię trochę rozumiem film ten ma bardzo dużo dłużyzn, ale pod koniec bardzo dał mi do myślenia. Po za tym Tom świetnie odegrał swoją role, a motyw z Wilsonem bardzo mi się podobał, więc mimo wszystko nieco naciągane 8
"...film ten ma bardzo dużo dłużyzn" ? Jak dla mnie to on zleciał znacznie szybciej niż niejeden klasyczny film akcji. Nie czuje się zupełnie, że film trwa ponad 140 minut.
Dla mnie jest to film na jeden raz. inny, troche niekonwencjonalny, raczej gleboki i zmuszajacy do refleksji, jezeli oglada sie go z uwaga i zaangazowaniem. I tyle. Moze za iles tam alt znow go obejrze, ale te dluzyzny troche mnie do tego zniechecajam. Nie do konca mi pasuje, ale to tylko moje zdanie.
ale w jakim top? w topie który jest tworzony przez filmwebowską hołotę którą tworzą gimnazjalisci, fani zmierzchów, many montany, Biebera itp. W normalnym topie tworzonym przez znawców filmowych nawet nie załapałby się na pierwszą setkę
uważam, że jak ktoś jest fanem zmierzchu, pani montany itp., nie obejrzałby "forresta gump'a", a jeśli już to nie oceniłby go w okolicach 9 ... Także ktoś inny tworzy ten top ...
Od dlugiego czasu zagladam na filmweb jak chce uzyskac info lub opinie o jakims filmie i czesto widze komentarze "wielkich" znawcow filmowych, ktorzy mysla ze tylko oni maja prawo decydowac ktory film jest dobry, a ktory slaby. Jak dla mnie nie ma czegos takiego jak znawca jesli chodzi o filmy, muzyke generalnie sztuke... Znac to sie mozna na fizyce, matematyce czy chemii.
czesciowo masz racje, ale sztuka dzieli sie na wyzsza i masowa. Dla przecietnego czlowieka sztuka wyzsza jest poza zasiegiem intelektualnym i emocjonalnym. Dla przykladu sztuka masowa rynsztokowa jest hip hop, rap, lady gaga (wiem to nie rap) a sztuka wyzsza muzyka klasyczna Puccini, Mozart itp itd
Bredzisz człowieku. Podział sztuki wyższej i masowej nie przebiega równo z podziałem gatunków. Istnieje ambitny rap czy hip hop, ale i chłam dla mas również. Co więcej bywa tak, że Ci sami autorzy w danym gatunku muzycznym chcąc łączyć zysk z formą wyrazu - wydają kilka utworów pod publikę (dla mas) i mocno zarabiają, a reszta jest ich własną formą wyrazu odstającą od upodobań mas, ich ucieczką w sztukę. Muzyka klasyczna nie ma nic wspólnego ze sztuką wyższą.
nie ma czegos takiego jak ambitny rap i hip hop, bo jak juz pisalem jest to muzyka ktora wywodzi sie z rynsztoka. Tak samo nie ma nieambitnej muzyki klasycznej... Poczytaj wypowiedzi socjologow na ten temat.
Po pierwsze 'z rynsztoku', a nie 'z rynsztoka', a po drugie dalej bredzisz. Przytocz mi bibliografie tzw. socjologów prawiących o tym. Jak zatem nazwiesz skrzyżowanie muzyki klasycznej z rapem? Ambitny rynsztok? Każda forma sztuki, w tym poszczególne nurty muzyczne, zarówno muzyki rozrywkowej jak i klasycznej - posiadają ambitne przykłady utworów, jak i mniej ambitne kierowane do mas. Jesteś mega prosty i hermetyczny jeśli nie dopuszczasz do świadomości faktu, że ambicje wychodzą poza formę w jakiej się poruszamy. Są miliony muzyków klasycznych którzy tylko odtwarzają stare utwory wirtuozów z poprzednich wieków. Tacy muzycy nie są dla mnie artystami, tylko odtwarzaczami analogowymi, którzy katowali swoje ciało uskuteczniając i usprawniając swoje możliwości wirtuozerskie - dalej nie mając nic wspólnego z kreacją i artyzmem, dalej pozostając nieambitnymi odtwarzaczami muzyki klasycznej, których swoją twórczością na głowię bije poczciwa Lady Gaga (choćby). Toniesz w stereotypach.
"z rynsztoku" ? Od kiedy tak jest poprawnie ? Jakbym słyszał cytat z Bareji. "Nic panie kierowniku. Oczko mu się odkleiło. Temu MISIU"
Ludzie nie słuchajcie go... tylko wchodzi na jakieś forum i denerwuje ludzi takimi wypowiedziami, po to żeby kogoś sprowokować, pewnie sam ocenił Forresta... na 10/10...
Po prostu pisze tylko jaka jest prawda. Co do Forresta - rozrywka dla masowego odbiorcy i nic więcej, u mnie ma 3/10
Rozrywka dla masowego odbiorcy... może te 230 tys. osób oceniło go tak wysoko dzięki fabule filmu, muzyce i grze aktorskiej... Dla mnie postać Forresta, którego grał Tom Hanks była super :) Jednym może się podobać a innym nie, ale oceniać ten film jako Słaby ?! Rozrywka dla masowego odbiorcy, a co to ma wspólnego z jakością filmu ? Lepszy był Terminator 2 : Dzień sądu, to nie jest rozrywka dla masowego odbiorcy ?
Co niby takiego jest w fabule nadzwyczajnego? Przecież to nic innego jak historia od zera do bohatera. Czym tam się zachwycać? niepełnosprawnym który odnosi sukces?... Gra aktorska - nic specjalnego, widziałem dużo lepsze role niepełnosprawnych niż ta Hanks, Muzyka - nie pamiętam, być może dla tego że była za mało charakterystyczna.
Terminator 2 : Dzień sądu - na pewno lepszy lepszy jest od Forrest i nie nazwałbym rozrywką masowego odbiorcy. Rozrywką - owszem ale czy dla masowego odbiorcy? Przecież kino akcji nie jest dla każdego
A jak akademia co roku musi do siebie porównywać przeróżne filmy aby wybrać ten najlepszy. Też ich ironicznie nazwiesz wielkim znawcami kina?
trafna uwaga, oni wybierają najlepszy film roku ogólnie ale nie porównują jednego do drugiego
ja też wybieram najlepszy z pośród tych dwóch i nie porównują jednego do drugiego
Aktor - T. Hanks, tutaj dla mnie było duże zaskoczenie, w innych filmach zawsze grał role podobne do siebie - "Anioły i Demony", "Zielona mila", nawet tutaj w "Cast away" przed odlotem, on grał człowieka poważnego, odpowiedzialnego. W FG postać nie do końca sprawnego umysłowo była super, taka inna niż reszta :) Fabuła - cały film dość długi - 2 godz. 20 min. ale on nie nudzi, ani nie ma tam nawału akcji, po prostu każdy fragment historii Forresta "bieg, wojsko, gra w ping-ponga itp." jest b. ciekawie opowiedziany i film nie męczy ani nie nudzi. Po tygodniu od obejrzenia go na pewno się o nim nie zapomni :)
T.Hanks to przereklamowany aktor, jedynie potrafi grac ciamajdy i ofermy natomiast jego role twardzieli to żenada. Mnie Forrest znudził bo nic ciekawego w nim się nie działo i wszystko było do przewidziana. Forrest stale coś osiągał, choć raz mogła mu się zdarzyć jakaś wpadka a nie bez przerwy to samo....
slaby to ty jestes trolu. Koles ktory ciagle o wszystkich pisze ze sa kiepscy, zli slabi a sam ma kompleksy. Musisz miec nicka slawnego boksera bo sam nic nie osiaganles
''Musisz miec nicka slawnego boksera bo sam nic nie osiaganles''
Jakim to trzeba być idiotą żeby coś takiego napisać? Jak nie masz bronic swojego ubionego aktora tak żałosnymi ripostami, to lepiej abyś sobie darował
prawda zawsze boli prawda?:) jakbys cos w zyciu osiagnal to bys sie podpisal swoim pseudonimem albo imieniem i nazwiskiem:) a tu cudzie imie i nazwisko...
Jeżeli myślisz, że w "Private Ryan" rola Hanksa polegała na jak najlepszym zagraniu tradycyjnego, "filmowego" twardziela to chyba niewiele zrozumiałeś z tamtego filmu.
Uważam, że to jedna z lepszych ról Hanksa. Zagrał w tym filmie tak wiarygodnie, że płakałam, gdy Wilson odpłynął w siną dal.
Zgadzam się z tobą , to jego najlepsza rola . Film o nadziei i miłości , żeby takie kino lubić trzeba mieć trochę czułości . Ludzie udający twardzieli nudzą się na poważnych filmach i stąd takie śmieszne wypowiedzi jak wyżej .
Mi się film bardzo podobał.Nie rozumiem tylko takich jak ty bez obrazy.Napisałeś że nie podobał ci się ok :) Ale po co z uporem maniak przekonywać do tego innych a co gorsza wyzywać, wyluzuj :)
Mi również, choć podchodziłem do niego niechętnie. Całe szczęście się nie zawiodłem i spokojnie mogę ten film ocenić na ''dobry''