Niektórzy pewnie powiedzą, że to kolejna wersja Robinsona na bezludnej wyspie, ale ja myślę, że to coś więcej. Chociażby dlatego, że nie kończy się tradycyjnym happy-endem. To historia człowieka, który przełamuje własne słabości i nieprzychylność losu, co zupełnie odmienia jego życie.
A przy okazji - po ty filmie nikt już nie będzie odwlekał wizyty u dentysty.