Film rozpoczyna się jak baśń o kopciuszku, w tej roli tytułowa księżniczka. Ta inspiracja nie jest nawet ukryta- trzy siostry ubiegające się o księcia, zniewolona i wykorzystywana księżniczka i tylko dobra wróżka okazuje się być żądnym władzy i bogactwa zwykłym człekiem. Jest też baśniowa wielka, szlachetna, szczera miłość, która się rodzi pomiędzy kochankami. Mimo wszystko całość nie razi jakąś sztucznością, a budzi w widzu (takim jak ja) wiele przyjemnych emocji. Niestety w tym momencie kończy się baśń i nie usłyszymy już na zakończenie „żyli dalej długo i szczęśliwie”. Tu zaczyna się dramat –okazuję się, że szczerość i szlachetność zostaną wykorzystane przeciwko niej, o czym sama księżniczka Jang ma świadomość. Niebywałymi walorami filmu wydają się być zdjęcia, kostiumy i muzyka, które razem tworzą wręcz bajkowy efekt. Muzyka japońska, zwykle złowieszcza i mocno dramatyczna, tu tworzy raz romantyczny, a raz melancholijny klimat. Trudno doszukać się błędów…może ich nie ma.
Z tą inspiracją, to może było akurat odwrotnie?
"Bajka wywodzi się ze starożytności (z Egiptu bądź mitologii grecko-rzymskiej) i jest znana na wszystkich kontynentach. Pierwsza zapisana wersja pojawiła się w Chinach ok. roku 860 n.e. (dynastia Tang), w zbiorze opowiadań Duan Chengshi." [ http://pl.wikipedia.org/wiki/Kopciuszek_%28ba%C5%9B%C5%84%29 ]
Ani Charles Perrault, ani bracia Grimm wcale jej nie wymyślili, tylko na nowo opracowali i jak na europejskich bajkopisarzy przystało ... szczęśliwie zakończyli.
Natomiast o chińskiej legendzie (która była właściwa inspiracja dla Mizoguchiego), można poczytać tutaj - http://www.polska-azja.pl/2012/02/15/kartki-z-kalendarza-wojciecha-tomaszewskieg o-chinski-romans-wszechczasow/