O czarnuchach z LA. Dużo przekleństw, "klamek" i patologii. Film zaangażowany społecznie i ważny, bo ukazuje cały koszmar getta oraz to, że najgorsze rzeczy dzieją się w samym środku cywilizacji. Nie przeceniałbym jednak jego roli kinematograficznej. Z artystycznego punktu widzenia to po prostu kolejne sprawne rzemiosło.

Oglądałem jeszcze przynajmniej dwa inne filmy, które poruszają (w mniejszym bądź większym stopniu) problemy przedstawione w filmie Johna Singletona. Chodzi o "Młodych gniewnych" (7/10) oraz "Nienawiść" (6/10). W tym ostatnim filmie co prawda rzecz dzieje się we Francji, ale również dotyczy mniejszości narodowych. Gdybym miał uporządkować te filmy od najlepszego do najgorszego, to pierwsze miejsce dałbym obrazowi Smitha, drugie - filmowi Kassovitza, a "Chłopaki z sąsiedztwa" byłyby trzecie.

Ciekawostka: jedna scena jest nawiązaniem do filmu "Stań przy mnie" Roba Reinera. Chodzi o fragment, kiedy czwórka dzieciaków idzie torami, a jeden z grupy pyta: "Chcecie zobaczyć trupa?".