PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10008381}
6,6 59 tys. ocen
6,6 10 1 58516
7,3 93 krytyków
Challengers
powrót do forum filmu Challengers

Dla mnie bomba. Guadagnino nie zawiódł. Uwielbiam tego typu kino. Końcówka szczególnie dobra, bo nasuwa się pytanie, kto z tej trójki okazuje się być prawdziwym zwycięzcą- Art, bo przejrzał na oczy i po latach pogodził się z kumplem, Patrick, bo miał Tashi na zawołanie i spędził z nią noc, czy sama Tashi, bo zbajerowała dwóch typów, by obejrzeć świetny mecz.

ocenił(a) film na 7
Karo_oraK

Myślę, że nikt nie jest. Art został zdradzony, upokorzony i jego małżeństwo się rozpadnie, Patrick zostanie nieznanym graczem i będzie dalej wiecznym dzieckiem, które chce dorobić na kieszonkowe i Tashi, która będzie wiecznie nieszczęśliwa, bo sama nic nie osiągnęła i jej marzenia legły.

suineg

Można na to patrzeć i z takiej strony. Jak dla mnie dwójka kumpli pogodziła się ze sobą po latach. Ich przyjacielski uścisk wyglądał, jakby oboje przestali się przejmować kobietą, o którą rywalizowali latami. Natomiast Tashi wydawała się być usatysfakcjonowana przebiegiem meczu. Jednym i drugim kierowała jak chciała.

ocenił(a) film na 7
Karo_oraK

Myślę że zakończenie jest niedopowiedziane z premedytacją, abyśmy sami je wymyślili. Ogólnie film dobry, trzeba obejrzeć i pamiętać żeby nie oglądać po raz drugi.

darek210

Moja hipoteza jest taka że Tashi tak naprawdę jest alegoria tenisa. Dwóch koleszków zakochała sie w grze - jednemu to poszło lepiej i święci sukcesy drugi nie ma hajsu ale dalej kocha ta grę i nie moze bez niej życ. Temu co poszło lepiej ma Tashi (tenis) przy sobie ale czuje że przegrywa wiec gra jest na niego. Każdy z nich ma Tashi ale na innym poziomie, zwróćcie uwage ze jest jedna scena jak Tashi pojawia sie w korytarzu hotelowym jakby znikąd jak duch - jest to nakierowanie widza że ona nie istnieje a jest zabiegiem artystycznym - jedyne czego wymaga od chłopaków to "porządna gra" tego chce tenis i tego chce Tashi.

ocenił(a) film na 7
pawelyattak

Sądzę że wyciągasz zbyt daleko idące wnioski. To wciąż Hollywood.

darek210

bez kitu xd

pawelyattak

Ciekawa interpretacja.

ocenił(a) film na 7
ocenił(a) film na 7
pawelyattak

a ufo tam nie widziałeś? xDDD

ocenił(a) film na 3
Karo_oraK

Wg mnie szukanie odpowiedzi na to pytanie psuje odbiór filmu, albo przynajmniej ja jej nie potrzebuję, to jest kino konceptualne, nie ważny jest wynik tylko sama gra, nie bez powodu film ma strukturę meczu tenisowego, albo można założyć, ze wszyscy wygrali i przegrali jednocześnie i nic nie jest czarne albo białe, nie ma jednego zwycięzcy lub przegranego.

Karo_oraK

Myślę, że reżyser, o wystrychnął widzów na dudka, kręcąc taką nudziarnię,za której obejrzenie jeszcze zapłacili...

Karo_oraK

Ja jestem zwycięzcą bo nie wydałem na bilet, żeby obejrzeć te srake. Dawno takiego gniota nie oglądałem, aż mi szkoda tego transferu co zmarnowałem na pobranie.

ocenił(a) film na 3
CottonCrush

Pełna zgoda

ocenił(a) film na 6
Karo_oraK

Jak dla mnie, ostatnia scena sugeruje, że wygrali wszyscy, bo przypomnieli sobie, że w tym wszystkim chodzi o tenisa, o którego istocie Tashi tak poetycko opowiadała w czasie pierwszego spotkania na imprezie w domu jej rodziców. Żeby widz nie przegapił nawiązania, w finale filmu powtórzyła ten sam okrzyk, o którym explicite wspomniał Patrick w czasie tej rozmowy. Uścisk Patricka i Arta potwierdza takie odczytanie: w czasie meczu na bok poszły dawne animozje, ambicje, frustracje, liczyło się tylko przeniesienie w to magiczne inne miejsce, o którym opowiadała Tashi.

ocenił(a) film na 8
wsjohlac

Dla mnie sam finał bez tego co ktoś napisał wyżej (tzn tashi = tenis i faktycznie mogłaby nawet nie istnieć) jest całkiem bez sensu jak chcemy do niego podchodzić racjonalne . Finał tak mocno mnie rozczarował w pierwszej chwili, że zastanawiałem się o co chodzi, a potem przyszedł mi na myśl „wróg” villenueva kiedy widz jest zwodzony do ostatniej sceny. I tak stoję w rozkroku, bo nie wiem czy przyjmować to co widziałem na końcu tak jak było pokazane, bo gryzie się to z moim światopoglądem, że jak to tak on mógł ją i teraz ten mu wybacza, ale… jak patrzę na to pod kątem, że to chłopaków podzielił tenis w młodości, bo ich romans byłby obyczajowym skandalem, a potem ich drogi się rozeszły, żeby zejść się po latach, bo są dla siebie ważniejsi niż tenis tzn tashi… to ma to sens, ale jest tak głupie tyle, że tak bardzo pasuje pod obecne czasy.

ocenił(a) film na 7
___ice___

nie jest głupie :)

ocenił(a) film na 7
Karo_oraK

Myślę, że główny problem to rozszczepienie uczuć romantycznych i popędu seksualnego względem dwóch facetów. Gdy się godzą na boisku to jest dla niej ulga, bo ma wyrzuty sumienia, że jednego kocha, drugiego tylko pożąda, żadnemu nie może dać całej siebie i tylko ich unieszczęśliwia + sama się męczy, bo zawsze będzie musiała tęsknić za którymś z nich i wybierać. Jak widzi męża i kochanka pogodzonych to tak jakby dostała wszystko :p