Jestem świeżo po seansie. Trudno pisać jak wielką gamę uczuć wywołuje ten film...Jakby ktoś mnie walnął w głowę, przeczołgał i poprawił.
Już nie o to chodzi, że są łzy i trzęsąca się broda ale o to co zostaje po tym filmie w człowieku.
Mistrzowska gra aktorska - Ogrodnik, Tkacz i Rosińska. Padam przed nimi na kolana! Sięgnęli wyżyn i mam nadzieję,że zgarną mnóstwo nagród za ten obraz. Że świat ich dostrzeże i będę grać w kolejnych znakomitych filmach. Lata temu zachwycałam się filmem "Co gryzie Gilberta Grapea" i małym Leonardem, teraz wiem,że Ogrodnik jest lepszy.
Przy okazji warto przypomnieć sobie sylwetkę zmarłej reżyserki Ewy Pięty, dzięki której świat usłyszał o Mateuszu Rosińskim, film jest jej poświęcony, jej postać pojawia się na moment w domu opieki. Smutne jest to,że tak genialna postać nie ma nawet porządnej strony na Filmwebie :/
Reasumując:
Polski film powstaje z popiołów, nareszcie!!!!