Film genialny.Niby z tego samego gatunku co "Nietykalni" czy "Motyl i skafander" ale...
...Bardzo made in Poland. Z biedą P.R.L.-u, gdzie ojciec taki trochę kombinator-pijaczek(genialny Arkadiusz Jakubik) majstruje dorastającemu Mateuszowi wózek, bo ten ze starego zwyczajnie wyrósł.Z lekarką,która wg szablonu i kilku testów z klockami "skreśla" Mateusza, szufladkując Go w kategorii roślinek.Z ośrodkiem, którego najpierw Mateusz nienawidzi, ale potem tylko tam jest szczęśliwy.(miałem ciarki na plecach co chwilę, bo w dzieciństwie rehabilitowałem się rokrocznie w takim ośrodku i napatrzyłem się na takie dzieciaki pozamykane w łóżkach, na materacach...)
Film bez lukru, i kasy pokazanej w "Nietykalnych".Piękna rola Doroty Kolak w roli mamy.Wzruszająca scena, kiedy Anka, sąsiadka, pierwsza miłość Mateusza (Anka Kaczmarczyk) żegna się z Nim, leżąc po drugiej stronie drzwi...dorastający Mateusz, który mimo ogromnych ograniczeń też jest facetem, ma swoje potrzeby, zachwyty kobiecymi ekhm...przymiotami ("Gwiazdy i cycki to dwie najpiękniejsze rzeczy, jakie stworzył Bóg" )
Piękna muzyka zupełnie mi nieznanego Bartosza Chajdeckiego, z jednym z najfajniejszych "gwizdanych" tematów jakie kiedykolwiek słyszałem...
Wg. mnie noagrody w Montrealu i Gdyni jak najbardziej zasłużone.I nie wiem, czy film Pana Pieprzycy nie byłby lepszym kandydatem do Oskara z Polski, niż trochę "rozdmuchany" i "napuszony" temat o Prezydencie - elektryku.Wg mnie to właśnie dzisiaj obejrzany film jest bardziej uniwersalny i po jego obejrzeniu naprawdę..."Chce się żyć"