Film oglądałem w polskim kinie początkiem lat osiemdziesiątych. Zrobił na mnie ogromne wrażenie . Po wielu latach pamietałem tylko kilka sekwencjii ale wrażenie wymowy tego filmu pozostało do dzisiaj. Trzeba pamiętać ,że filmy amerykanskie miały swoich zagorzałych fanow w PRLu. Nie przypadkiem zresztą . Cenzura i koszty związane z zakupem i dystrybucją wymuszały staranne dobieranie repertuaru filmowego . Dlatego docierały do nas perełki ,które obecnie zostałyby zalane szmirą klasy B . Poza normalnym repertuarem działały pokazy specjalne z lektorem- co było wielką ucztą dla wyrobionych kinomanów.
Ten film pokazywał pracę telewizjii od podszewki i kawałek amerykańskiego świata tak odległego od naszej rzeczywistości - niektórzy wiedzą o co chodzi .
Chociaz temat atomistyki był nieco egzotyczny i nijak się miał do zainteresowan
widzów ,ludzie walili do kin dla świetnych aktorów i kawałka innego świata.
Cenzura doskonale wyczuwała nastroje społeczne i dozowała konfitury po łyżeczce ,ale prawie nigdy nie dopuszczała do kin filmów krytykujących ustrój socjalistyczny. Pokazywała raczej bogaty ale zgniły zachód i podskórnie preferowała twórców lewicujących , antywojennych, pokazujących katastrofy i patologie zachodu. Na takim tle łatwiej było pokazac dobre strony komuny . Tak to działało przynajmniej oficjalnie - ludzie wiedzieli swoje . Jane Fonda znana była z lewackich przekonań -myśmy o tym nie mieli pojęcia ,dlaczego ktoś tam miałby się tak głupio bawić w bogatego lewaka. Jednak jej "Barbarella" nie przeszła u nas z uwagi na ideologie feministyczne ,podobnie jak niektóre filmy Allena.
Wracając do filmu doskonała rola Lemmona ,dla znających jego warsztat nie jest odkrywcza jednak poruszająca . Fonda troche powierzchowna w ekspresji ale poprawna ,za to Douglass jeszcze trochę nieopierzony ,ale z pazurem. Całość
trzyma w napięciu z miejscami nieco przydługimi w samej elektrowni. Muzyka nie powala ,a może jej nie zauważyłem . Spisek korporacjii przypomina mi historie z "Koziorożca 1' . Pościg i katastrofa zakonczona rozwikłaniem tajemnicy tutaj może w gorszym wydaniu niż w Koziorożcu.Historia o przetopieniu rdzeniem Ziemi na wylot trochę infantylna i nieprawdziwa ale dobrze brzmi na plakacie. Wtedy Chinczyk to był taki komunistyczny czerwony przygłup , więc tytuł troche dziwny ,ale co nas tam obchodził chinczyk i jego tandetne zabawki . Teraz to co innego ,bez Ali Expresu ani rusz. Jedno się nie zmieniło to juz nasz chinski syndrom w kinach i nasza chinoodpornośc ba ich kino.
Film wysoko oceniam za aktorstwo, plus za fabułę i mały minusik za lekkie dłużyzny.