Dlaczego? Bo "Chinatown" miałoby wtedy szanse być jednym z moich ulubionych filmów.
Filmowi nie mam nic do zarzucenia (poza ostatnią sceną, niezbyt jej realizacja mi się podobała). Niestety jednak gatunek mnie nie kręci i ten film jedynie dobrze mi się oglądało (nie licząc 5' drzemki).
Czego od kryminału oczekuje, czego w znanych mi filmach noir raczej nie widziałem? Jak klimat, to dużo bardziej mroczny. Jak zagadki - dużo bardziej złożone i przemyślane. Jak psychika przestępcy - to wchodzenie w nią nie po kostki ale po szyję.
W "Chinatown" najlepiej prezentowała się "zagadka" i ogólnie - scenariusz. Najsłabiej - ta analiza psychiki przestępców (w ogóle niemal w nie tą stronę poszedł film).
7/10 (blisko 8, tak gdzieś 7.8 )