w trzecim akcie zorientował się, że to nie jest wcale takie kameralne kino i trzeba było pokazać totalną rozpierduche.
Zrealizowana jest świetnie ale gdzieś Ci bohaterowie się gubią. Film ma dobre momenty i lepiej działa jako kameralne kino drogi z wątkiem dojrzewania niż to co tam w finale się dzieje. Ogólnie w całości jest za mało miejsca dla głównych bohaterów a także i polityki a za dużo dla prostej strzelanki i szybkiej wędrówki z punktu w punkt. Film też kończy się jak zwyczajny akcyjniak z lat 90 czyli pif-paf i napisy. Jakby reżyser i scenarzysta zarazem odpuścili już na tym etapie.
Myślę że na koniec celowo ukazano ten bezsens, efekty pracy bohaterów ostatecznie okazują się bardzo mało znaczące bo słowa prezydenta nie nadają się nawet na anegdotę i właściwie dla tego film odmawia nam ładnej klamry. Nie mówię że to jakaś wybitny artyzm czy coś fajnego, ale tak miało być.