Ten film Soderbergha przemknął – prawie niezauważenie. Szkoda i wcale-nie-szkoda. Należy do tych, po których się nie spodziewasz dużo, a wiele dostajesz. Nie prezent urodzinowy, lecz całkiem niespodziewany podarek – radość jak cholera! Nie dość, że intryga jest smaczna, to love affair dodaje jej aromatu. Cudnego zapachu świeżo parzonej kawy, który nie tylko węchem się odczuwa, lecz i pozostałymi zmysłami. Co wie każdy, dla kogo kawa jest czymś więcej, niż tylko „kopem”. Na tak zmysłowy romans, jak pomiędzy J.Lo (której generalnie nie trawię) i G.Cloo. (do którego nie wzdycham), rzadko się trafia w kinie, niby pełnym romansów. „True romance” powinien iskrzyć, niczym elektryczne spięcie.
Ten iskrzy.