Jestem w szoku, że Cosmopolis zostało tak nisko ocenione, bo daje do myślenia. Nie jest
to film na jeden wieczór - zaraz po wyjściu z kina miałam ochotę obejrzeć go ponownie.
Nawet w trakcie oglądania żałowałam, że nie mogę zastopować na chwilę i przemyśleć
tego, co przed chwilą zobaczyłam/usłyszałam. Trudno nadążyć czasami za dialogami,
chociaż akcja jednocześnie jest przecież bardzo stateczna. Jeśli ktoś ma ochotę na
porządne kino, to polecam obejrzeć, nie raz i nie dwa.
A możesz powiedzieć, co było dla Ciebie w tym filmie takiego, co dało do myślenia? Nie piszę z jakąś pogardą, czy coś, ale ten film do mnie nie trafił. Przytocz przynajmniej jedną sytuację, jak możesz. ;)
Rozmowy, rozmowy, słowa dały mi dużo. Trudno mi teraz przytoczyć cokolwiek, ten film to jak strumień świadomości, trzeba w niego wpaść. Ale chociażby końcówka, która zawierała chyba najbardziej oczywisty przekaz, jaki można było w tym filmie znaleźć - SPOILER - czy życie głównego bohatera było cokolwiek warte pomimo tego, że miał miliony i dysponował nimi jak tylko chciał? Czy życie Benna było mniej czy więcej warte od życia Pattinsona? I oczywiście to ucięcie sceny, otwarta kompozycja, nierozwiązana sprawa, nasuwała mi pytanie, czy ja sama chciałam, aby on umarł? I powody, powody, powody...
W końcowej scenie to co mnie uderzyło to to, że postać szaleńca w obłędny sposób pogardzała konsumpcyjnymi przyzwyczajeniami ludzi. To, że chodzą do kawiarni. Pogardza przyzwyczajeniami ponieważ one dają nam ułudę, że wszystko jest ok, gdy tymczasem jedna sytuacja i wszystko legnie w gruzach. Niektórzy czują się panami własnego losu i to może zmniejszyć ich czujność...
Dziwi Cię, że film ma taką niską ocenę? A jaką ma mieć jak 3/4 widowni wyszło po pierwszej połowie filmu nie wiedząc nawet co będzie dalej, a teraz tłumnie wchodzą na filmweb żeby ocenić film jako CAŁOŚĆ? Musi być "fajnie" oceniać film obejrzawszy 1/3 całości ;-) I jeszcze uważają, że oni swoją niechęć do filmu uargumentowali logicznie i odpowiednio, zaś ci, którym film się podobał i namieszał im trochę w głowie są albo gimnazjalistami albo napuszonymi filozofami... U nas wszystko, czego nie można w łatwy sposób zrozumieć, albo coś, co się wyróżnia na tle masowej papki, trzeba zdeptać, skrytykować itp. Przestałam się przejmować tą oceną... Cronenberg byłby pewnie zachwycony jak wielką dyskusję wywołał jego film na tym forum. Najważniejsze jest to, że nie pozostawia ludzi obojętnymi: albo ktoś daje 10/10 i film go zachwycił, albo 1/10, ale wciąż wchodzi tu na forum żeby pojechać po filmie. Nie ma obojętności i to jest najlepsze, czego twórca może sobie chyba życzyć :)
Trochę żałuję, że tego typu film wszedł do kin multipleksów, głównie dzięki Pattinsonowi, albo przez niego. Niebezpiecznej Metody próżno by było szukać pół roku temu u mnie w Cinema City, mimo plejady gwiazd, a Cosmopolis jest w CC grany 5 razy dziennie :) Ale też i fajnie, że więcej ludzi ma możliwość zobaczyć ten film. A te skrajnie różne opinie są bardzo interesujące.
Co prawda właśnie kończę gimbazę, ale jeszcze gimnazjalistką jestem, nie uogólniaj, nie obrażaj, kochany/a. I nie zauważyłam też, aby na filmwebie filmy ambitne zostawały nisko oceniane, a przynajmniej nie aż tak nisko. Najczęściej moja własna ocena filmu nakłada się jakoś z oceną na tej stronie czy jest porównywalna, dlatego *darmowa reklama* uwielbiam tę stronę, bo wiem dzięki niej, co warto obejrzeć, świetnie się sprawdza w większości. Ale chyba potrafię to zrozumieć, w końcu oceniłam Truposza na 1/10, niektóre filmy są widać po prostu skierowane do konkretnych osób i nie da się tego przeskoczyć.
Też uważam, że wzięcie Pattinsona na plan to było dobre posunięcie. A przy okazji zagrał zajeb.ście.
Bo to nie jest film dla polskiego społeczeństwa.Polskie społeczeństwo nie dorosło do wyższej kultury.W tym filmie nie było sexu i wybuchów więc film jest nisko oceniany.To jest najlepszy film roku tak jak Drive był najlepszym filmem ubiegłego roku.
Podpisuj się dalej pod moimi komentarzami jak pusta polska nostalatka,która nie ma zbyt wysokiego ilorazu inteligencji oceniając Cosmopolis na 2.Oczywiście,że był,ale nie w takich ilościach ile za pewnie polskie debilne społeczeństwo się spodziewało zapewne widząc w obsadzie Pattinsona spodziewało się lekkiej komedi romantancznej,a dostało film,który jest dla nich za trudny do zrozumienia dlatego patrząc po twoim przykładzie nazywam polaczków durnym,zacofanym społeczeństwem czego jesteś przykładem,aż nadto oczywistym.
ty musisz mieć bardzo wysoki iloraz inteligencji, skoro wszystko co obejrzysz oceniasz na 10, no.. co najmniej na 8.
denerwujesz się, ponieważ wytykam ci błędy.
Oczywiście,że był tylko zle się wyraziłem.Chodziło mi o to,że sex nie był głównym wątkiem i fabułę bardziej oparto na dialogach,a nie na wybuchach i sex i to boli debilne polskie społeczeństwo,które nie potrafi zrozumieć ciężkiego filmu i wychodzi przed końcem seansu jak banda idiotów..Zwłaszcza końcówka była dość ciekawa.
Problem z tym filmem jest taki, że Pattinson nie potrafi grać. Gdyby tę rolę dostał Gosling to film byłby milion razy lepszy. Doceniam zdjęcia, klimat i niektóre dialogi, ale jest słabo, właśnie przez aktora. To, że zagrał lepiej niż w Zmierzchu nie znaczy, że zagrał dobrze.
Nie zgodzę się,że Pattinson słabo zagrał.To była jego najlepsza rola jaką do tej pory zagrał.
Według mnie była dobra,a aktor dzięki niej jeszcze bardziej się wybije i będzie go więcej w filmie przez co bardziej się wyrobi.Zresztą rezyser tego dizeła gniotów nie robi i dobrze wiedział kogo zatrudnia do swoich iflmów.Najlepsze jednak były dialogi i ta atmosfera zaduszonej limuzyny oraz upadku społeczeństwa rządzonego przez finansjerie.
reżyser tego dzieła w jednym z wywiadów powiedział, że potrzebował gwiazdy, bo z gwiazdą idzie kasa.
http://www.filmweb.pl/film/Cosmopolis-2012-569242/discussion/Cronenberg+o+%22Cos mopolis%22%3A+To+kino+ekstremalne%2C+a+nie+poprawiaj%C4%85ce+humor.,1950032
nie zgadzam się. Nie twierdzę, ze nikt nie poradził by sobie z tą rolą tak jak Pattinson, ale on naprwadę dobrze wypadł. Czytałam książkę i własnie taki był Eric ;)
Nie zgodzę się, bardzo się nie zgodzę. Aktorzy ze Zmierzchu to dobrzy aktorzy, nie mam pojęcia, dlaczego w Z. grają tak, jakby ich coś bolało bez przerwy, ale strzelam, że to wina reżysera.
Gosling ma zbyt dobre spojrzenie, Pattinson ma nieczułą maskę. Swoją drogą oglądałam film z Pattinsonem o Dalim i tam grał całkiem przyzwoicie. Zmierzchu nie liczę bo to przecież tylko klucz do tego by móc grać w filmach w których chce się grać. Myślę, że to był ten sam chwyt, którym posłużył się DiCaprio grając w Titanicu...
Jak można napisać, że Pattinson zagrał słabo? Przecież on w tym filmie pokazał najwyższą klasę gry aktorskiej. Gra aktorska była lekko teatralna - ale dla nie zorientowanych - to był celowy zabieg artystyczny. ;)
oglądając trailer odnosi się wrażenie, że Pattinson jedzie na jednej minie cały film, natomiast oglądając film ciężko tę minę wychwycić. pierwsza połowa filmu jest zła, bo jedzie na jednym wyrazie twarzy, a raczej braku jakiegokolwiek wyrazu, potem coś tam próbuje z siebie wykrzesać, skrzywił się, zmarszczył, oczy mu się zaszkliły, problem w tym, że to nie robi wrażenia, ponieważ ciężko się przejąć tym co się na akranie dzieje, ale tu już chyba wina pomysłu na realizację tego filmu.
Albo brak wyrazu twarzy miał być najlepszym wyrazem. Zacznijmy od pytania: Jaki miał być Eric? obojętny na wszystko, nie liczący się z nikim i z niczym, wyzbyty emocji i skrupułów. Dopiero kiedy dowiedział się o śmierci swojego idola zarysował się na twarzy smutek, który miał być takim przełomowym momentem. Ja zrozumiałam postać jako zimną i niewrażliwą na otoczenie, liczącą się jedynie z własnymi potrzebami. I właśnie taka postać pasowała mi do całej treści filmu.
Pattinson i sam film wzbudza emocje dlatego niektórzy ludzie przychodzą już z pewnym nastawieniem. Mnie np wkurzał Pattinson i pierwsza scena z nim mi się mało podobała (tam gdzie udawał "ochroniarza" bodaj) po kilku minutach już zacząłem zmieniać zdanie bo rola była naprawdę trudna a gładka twarz Ericka mogła się wykazać. :) Nie wiem też co ludzie mają na myśli mówiąc no dialogi słabe przy filmie który składa się niemal wyłącznie z dialogów. Nikt z treścią nie polemizuje tylko rzuca hasło. Ten film był dialogami, cały był rozmową Ericka z wszystkim- światem, ludźmi, sobą (chociaż nie było monologów.)
Co do pierwszej sceny to rzeczywiście grał sztywniaka ale chyba tam o to chodziło, że musiałem przez chwile udawać ochroniarza zanim skryje się w limuzynie.
Mi się wydaje, że akurat w tej pierwszej scenie filozofii nie było. Musiał stać i zachowywać się jak inni ochroniarze z powodów bezpieczeństwa.
No, w filmie tak dużo rzeczy było do odkrycia, że filozofuje się po nim nawet tam gdzie być może wielkich rzeczy nie było. Z pierwszej sceny to mogę mieć może tylko taką refleksję, że Erick bał się, że ludzie rzucą się na niego, zęby się zemścić za jego transakcje. Bo, że się bał społeczeństwa to było widać w wielu scenach- obsesyjne zainteresowanie systemami zabezpieczeń w limuzynie, pytania czy systemu komputerowe nie są atakowane itd)