nie mogłam się powstrzymać...
to, że ten film może być niezrozumiały przez większość osób, które wystawiają oceny i
komentują, to nie znaczy, że film jest zły. Przede wszystkim powinno się go prawidłowo
zakwalifikować. To nie jest sci-fi tylko surrealizm lub film filozoficzny (sama nie bardzo się znam na prawidłowych kwalifikowaniach filmów do właściwych kategorii, ale sci-fi to to nie jest) :D ale pomijając ten fakt coś mi się
wydaje, że niskie noty wystawiło głównie młode pokolenie niewiast, które spodziewały się po
Patisonie nie wiadomo czego.Co prawda nie jestem jego fanką, bo aktorem jest faktycznie
kiepskim, ale akurat w tym wypadku to nie ma za wiele do rzeczy :D
Przy tym filmie trzeba ruszyć główką, a jeśli spodziewaliście się Zmierzchu w limuzynie, to
zdecydowanie nie o to tu chodzi :D
Ale potężnym nadużyciem jest twierdzenie, że każdy, komu ten film się nie podobał, jest nastolatką, która chciała się pogapić na głównego bohatera albo szeroko rozumianym plebsem. W mojej ocenie akurat gapić się można było do woli na wszystkie postaci, gorzej było ze słuchaniem tego, co ci ludzie mówili. Z początku słuchałam uważnie, liczyłam na choć jeden cytat warty powtórzenia, cokolwiek, co zostanie w głowie. Z każdym momentem było tylko bardziej nudno i bliżej drewnianego aktorstwa w drewnianym filmie o drewnianych ludziach przyszłości. Obejrzałam do końca chyba jedynie z powodu złudzeń, że tam się cokolwiek stanie. Surrealizm trzeba umieć dawkować, zwłaszcza w obrazie rzuconym do takiej dystrybucji. Jeśli film miał być filozoficznym "czymś", powinien zostać na tej półce i w niszowych kinach. Rzucając go na pożarcie "zwykłym śmiertelnikom" ktoś był chyba szalony albo zbyt optymistyczny, że buźka Roberta załatwi to, czego sam film nie mógł. Szanuję ludzi, do których ten obraz trafił, ale na pewno ich nie rozumiem i nie widzę nic z dobrego filmu w Cosmopolis.
Robert wystąpił bo chyba potrzebowali 'gwiazdy' żeby film się sprzedał. Niestety, ale tak chyba było.
" Z początku słuchałam uważnie, liczyłam na choć jeden cytat warty powtórzenia, cokolwiek, co zostanie w głowie"
Ja tak samo. Myślałem że coś po filmie zostanie, a tu niestety wszystko uleciało. I nie zostało nic. A szkoda.
Nie pogardzę, rzeczywistość jest tak przykra, że takie zupełnie odłączenie się od niej i zostawienie wszystkiego, co podstawowe, maszynom byłoby chyba nawet zgodne z filmem, nie?
Tak wiele osób twierdzi, ze nudny film, bo tam się nic nie dzieje. Tylko co powinno się stać? W każdym "lepszym" filmie "coś się dzieje" - ktoś zostaje zabity, ktoś się zakochuje, ktoś zostaje zdradzony, ktoś umiera, ale jak często wynosimy z tych "lepszych" filmów jakieś refleksje..możemy wynieść ewentualnie jakieś wrażenia. Obejrzałam do końca i nie bez powodu - bo dialogi miały sens i każda wprowadzona postać też, wystarczy w odpowiedni sposób odczytać metaforę - bo to nie jest film o ludziach przyszłości, ludzie już tacy są - bogaci, bezwzględni, zakłamani, zachłanni, pragnący nowych wrażeń (tutaj dobrym odnośnikiem jest "Dorian Gray", trochę inna bajka, ale poruszający podobne tematy i z większą ilością grozy i akcji). Wszyscy mają limuzyny, bo wszyscy są samotni - czy tak nie jest? Myślę, że ostatnią scenę można potraktować wręcz jak monolog wewnętrzny Erica, zaś zbrodnia dlatego może uczynić zabójcę człowiekiem, bo w tym świecie każdy jest zabójcą, zabijamy się nawzajem swoją obojętnością i wyzuciem z uczuć. Myślę, że po prostu warto spojrzeć na ten film z perspektywy dzisiejszego, globalnego świata i wszystko zaczyna być jasne :)
Dla mnie przesłanie tego filmu było jasne, ale zostało przekazane w nudny sposób, czyli film nie spełnił roli. Zamiast przestrzec, poruszyć, coś we mnie zmienić, spowodował, że stwierdziłam, iż ludzie tak już mają, w tym ja, trudno. Bardziej do zmian zachęciła mnie baśń dla dzieci, a ostatnio animacja pod tytułem Obraz. Jeśli zamysł twórców polegał tylko na pokazaniu czegoś, a nie wzbudzeniu refleksji, to im wyszło w moim przypadku idealnie.
no to już po prostu zależy co dla kogo. Dlatego mnie w ciągnął, bo czekałam na taki film, może i nawet monotonny, ale z dużą ilością treści pasującej do rzeczywistości, coś kompletnie zawiłego, w co trzeba się cierpliwie wsłuchiwać i analizować. Można mieć nadzieję, że ktoś jeszcze kiedyś wyjdzie z inicjatywą nakręcenia podobnego filmu, który poruszy przemówi do większej ilości ludzi bez względu na potrzeby albo gusta :)
Przecież ten film był tak prostacki, że nie było czego analizować. Prosty do tego stopnia, że przy nim Niezniszczalni 2 osiągają szczyty pod względem zawiłości fabuły i poziomu gry aktorskiej.
Absolutnie nie miał prawa wciągnąć czy nawet "w ciągnąć".
wybacz za mnogość spacji, wszak to karygodne.
Wracając: nie chodzi mi o grę aktorską - mogłaby być lepsza - ale o scenariusz. Niezniszczalni to taka zabijanka, o której głośno kilka razy do roku, odgrzewane kotlety. A i ta zawiła fabułaaaa! Przeważnie w połowie gubię się i nie wiem po co oni biegają z tymi spluwami i przed kim uciekają/kogo szukają. W Cosmopolis fabuła nie jest skomplikowana, brak różnorodności miejsc, kilku - z pozoru nic nie znaczących - bohaterów.. No ale może warto zadać sobie ten trud i pomyśleć po co oni zostali wprowadzeni i po co tyle dialogów i tak mało akcji? Dlaczego większość czasu spędzają w limuzynie i bohaterowie się z reguły nie pojawiają 2. raz? Po co zabójca? Kontemplacje nad czasem, hałasem, obcością, samotnością, śmiercią, pragnieniami? Może uważasz, że ten film to chałtura, skok na kasę, bo tam jest pattinson, gwiazdka, która zabłysła z zmierzchu i może wkrótce zgasnąć. Mogłabym przytaknąć i podpisać się pod negatywną oceną, gdybym codziennie nie zadawała sobie podobnych pytań, które usłyszałam podczas oglądania cosmopolis.
Sugerujesz, że nie zadałem sobie trudu i nie usiłowałem zrozumieć o co w tym filmie chodzi a w zasadzie po co w ogóle powstał?
Cosmopolis sili się na film inteligentny, poruszający ważne sprawy. Szkoda tylko, że jest beznadziejnie wręcz nudny. Są setki filmów, które pomagają odpowiedzieć sobie na tego typu pytania a przy okazji ogląda się je z przyjemnością. Może odbiór filmu zależy też od wieku - ja na stawiane w filmie pytania dawno już sobie odpowiedziałem, więc nie znalazłem w nim nic interesującego.
2/10 dla tego filmu daje tylko za odwagę. Bo potrzeba odwagi, aby zrobić dzisiaj film z góry skazany na klapę. Gdyby nie to, byłaby wzorcowa 1.
Haha, jeżeli to tak odbierasz, to może być nawet sugestia ;)
Ta dyskusja nie ma sensu ze względu na anonimowość, nikt nie wie skąd pochodzą moje przekonania i skąd Twoje. Osobiście mogę powiedzieć, że moi znajomi wciąż dziwią się dlaczego nie pogodziłam się z tym jak brutalny jest świat i po co wciąż o tym myślę. Stąd ten film mnie poruszył, bo pokazał tę brutalność od strony najbrutalniejszej, bo obojętnej. Mimo że czas mnie goni i doba powinna mieć 36h, to lubię czasami pomyśleć nad tymi bezsensownymi rzeczami, bo można odkryć absurdy własnego zachowania. Chociaż co z tego, i tak wszystko to marność...