za mało treści, za dużo formy. zamulony, przynudzający film. Cronenberg mnie rozczarował. Pomysł jak najbardziej w jego stylu, wykonanie w sumie też i nie było ono złe, szkoda tylko, że po za kilkoma ciekawymi motywami otrzymujemy softcore'owy erotyk w spaczonej oprawie fabularnej. Nawet jeśli można tu się doszukiwać...
więcejFilm kosmiczny, prawdopodobnie dla wielu zbyt odwazny, innowacyjny. Dla mnie-fascynujacy. Seksualnosc przejawiajaca sie w kazdej dziedzinie zycia. Dla mnie to wszystko bylo po prostu prawdziwe, ludzi kreca rozne rzeczy, popieram takie koncepcje, nie pruderyjne filmy gdzie ludzie kochajac sie ledwo sie dotykaja. Eh,...
Ciekawy pomysł który znalazł przełożenie na film jedynie w dobrym, intrygującym klimacie, dającemu na tyle dużo oryginalności, że da się wyczuć, że to jednak kino bardzo nietuzinkowe, I to by było na tyle co mi się tutaj podobało. Jeszcze aktorstwo ok, może bez fajerwerków; zresztą mdły scenariusz nie pozwolił rozwinąć...
więcejCronenberg stworzył tym razem film praktycznie pozbawiony fabuły i do tego w większości składający się ze scen erotycznych. No, ale jak klimatyczny. Postaci jak w większości jego filmów są totalnie skrzywione psychicznie i niesamowicie prawdziwe. Mimo odrealnionej atmosfery rodem z horroru, ich losy na prawdę ciekawią...
więceja ze bylem w 60% nawalony to film raczej mi nie podszedl bo cholernie mnie wkurzal.Nudny i wogole.byc moze musze na trzezwo obejrzec
Każdy może mieć własną definicję kina i tego jaka jest rola filmu, interakcji z widzem.
Dla mnie film to dialog, nić współodczuwania łącząca na czas projekcji widza z twórcą.
Wartość wynika nie z zawartych mądrości, rozrywki czy doznań estetycznych a ze
zdolności do nawiązania kontaktu i możliwie naturalnego i...
kino. Dość wiernie oddana proza J. G. Ballard'a, choć powieść i tak lepsza... pewnych rzeczy poprostu nie da się sfilmować. Całe szczęście że tej trudnej sztuki podjął się właśnie Cronenberg.
Film składa się tylko ze scen erotycznych i okazjonalnie wypadków samochodowych. Wątek miłosny żony zabitego gościa z jego zabójcą jest mistrzowski :D
Cronenberg jest żywą gwarancją kina wywrotowego. Ze współczesnych chyba tylko Lynch jest bardziej "odjechany". W każdym razie "Crash" jest mocny od początku do końca. Można ten film rozpatrywac w kategorii autoanalizy psychologicznej reżysera, ale nie tylko jego; co właściwie ludzi tak fascynuje w samochodach? Czy...
Nie przepraszam przedmówców - film Cronenberga mnie uwiódł. Jest aż "gęsty" od seksualnych fantazji, erotycznych fluidów, bardzo oniryczny. Przytomnie jednak stwierdzam, że jest to film "chory", sposób dojścia do jouissance w wyniku katastrof samochodowej niewatpliwie jest dewiacją, postuluję zatem aby "Crash" wrzucić...
więcejMało było o psychologii. Genezy całego ruchu. W sumie myślałem że pociągnięty będzie temat z początku. Zamiast na grupie skupiono się tylko na ślepym zaspokajaniu potrzeby, nie zwracając uwagi na jakiekolwiek rozterki.Szukał bym czegoś innego w tym filmie. Jest to film co najwyżej dobry moim zdaniem. Na pewno mógł być...
więcejjedyne o co mam żal do reżysera, to niedbałość o estetykę filmu. pełno jest w nim scen o ogromnym potencjale plastycznym, które zostały zmarnowane, a to nietrafną pracą kamery, a to wyjątkowo nieatrakcyjnie wyglądającą taśmą filmową. przez to, wszystkie obrazy, które powinny wsysać się do mózgu widza, pozostają suche,...
więcejMuszę przyznać, że dla mnie to film strikte erotyczny. Co jakiś czas w filmie ktoś uprawia seks. Najczęściej w samochodzie. Na przemian mamy okazję oglądać seks heteroseksualny i homoseksualny. I czym tu się fascynować?! Założe się, że spora część osób właśnie za te sceny lubi tak tą produkcję. Aktorstwo dobre, muzyka...
więcejBardzo lubię tego reżysera, lubię kiedy drąży tematy niebezpieczne i zakazane. Tak mogło być również w przypadku "Crash", niestety, nie udało się. Film ma niezły punkt wyjścia, który donikąd nie prowadzi. Nuda, nuda, nuda. Nawet coraz śmielsze sceny erotyczne przestają szokować, a zaczynają nudzić. Ostatnia scena...
Przyznam szczerze, że nie pasjonują mnie samochody ani trochę, w związku z czym, pewnie nie złapałem do końca fazy. Trochę się męczyłem z książką. Niemniej była w niej jakaś próba opisania zmian, jakie wprowadza technika w ludzkim życiu.
Czego nie mogę powiedzieć o filmie. Sprowadza się on do kolejnych aktów...