Wolę Hollow Mana niż wszystkie filmy Verhoevena nakręcone po tym. Jego najlepsze filmy powstały w Hollywood i po wyjeździe z niego nic dobrego nie nakręcił. Facet się skończył właśnie na swoim czwartym filmie z gatunku s-f. Nie tak dobrym jak Robocop, Żołnierze i Pamięć acz ciągle interesującym. Zwłaszcza na początku. W pierwszej połowie ujmuje naukowy klimat i kumpelska otoczka naszych odkrywców oraz doskonałe efekty. Niestety druga połowa to prostacki slasher. Wolałbym by Bacon-degenerat żył i dalej rozumował co może dać mu niewidzialność prócz robienia rzeczy złych bo to byłoby zwyczajnie ciekawsze.