Ciekawe ile kosztowała produkcja... 5 tys. $? 6? Nie wiem ale wiem, że to jest przykład filmu gdzie dobry pomysł i inteligentny dialog przewyższają wszystko inne. Szczerze mówiąc to w nigdy w życiu nie widziałem podobnego filmu. Daję zdecydowanie 10/10 ale nie dodaję do ulubionych bo to nie jest jeden z tych filmów, które nie nudzą się po entym obejrzeniu. Tutaj film zaskakuje raz a dobrze ale już potem nie ma po co go oglądać bo mógłby wydać się nudny. Lepiej zachować go w pamięci tak jak pamiętamy go po pierwszym obejrzeniu.
Też daję 10, ale nie zgadzam się z tym, że film jest na jedno obejrzenie.
Jest tak nasycony ciekawymi przemysleniami, że warto do niego wrócić. Ale już raczej od połowy kiedy dyskusja rozkręca się na dobre. Padają tam wtedy ciekawe tezy i to tak gesto ze większość zapomina się po chwili.
Ja musiałem stopować sobie ten film kilka razy żeby się zastanowić co w ogóle myslę o słowach które padły z ekranu.
Oglądałem na chybił trafił najlepsze filmy sci-fi według imdb i ten trafił mnie jak grom z jasnego nieba. Btć może dlatego, że po filmie z 2007 oczekiwałem akcyjniaka;)
Poza tym ten film to argument na każdego który mi mówi, że teraz nie robi się już dobrych filmów sf gdzie na pierwszym miejscu jest scenariusz;)
fakt. mozna tylko ładnie podziekować twórcom filmu za to dzieło.
dodatkowo mowi wyraźnie o tym co mysle na temat religii. jak można wierzyć w jakiegokolwiek boga, skoro na swiecie jest ich tylu i kazda religia uznaje sie za jedyną i prawdziwą. ergo - kazda jest herezją.
logiczne za to są nauki buddy (nie jestem duddystą). jest to nauka zasad etyczno morralnych mówiacych, w baaaadzo dużym uproszczeniu, jak dojść do DOBREGO życia. podobna jest nauka Chrystusa. ale właśnie nigdy sie nie dowiemy kim był Jezus, ani czego uczył. bo to co robił i mowił obrosło w dodatkowe historie, znane wczesniej, jak i powstałe później.
a to co robi z tym kościół to juz inna bajka.
Na sprawę Jezusa ostatnio padło trochę światła za sprawą rękopisów zna Morza Martwego.
Oczywiście ciągle toczy się o to wielka dyskusja ale ja ałem się przekonać, że Jezus był Esseńczykiem. Być może bardziej charyzmatycznym niż inni, albo był jakimś większym kapłanem/nauczycielem i stąd o nim tak głośno.
CYTACIK:
John Marco Allegro, który był członkiem komisji mającej przez wiele lat niemal wyłączny dostęp do Zwojów Morza Martwego, przywilej dysponowania nimi oraz zadanie przygotowania ich do publikacji, pisze w swej książce p.t. "Autorzy i postacie Zwojów Morza Martwego" (People of the Dead Sea Scrolls): Nie ulega wątpliwości, że pierwsi żydowscy chrześcijanie odziedziczyli wierzenia i praktyki esseńskie. Obie grupy nazywają siebie naśladowcami "drogi", "ubogimi", "dziećmi światłości", "wybrańcami Bożymi", "ludem Nowego Testamentu" i "Nowego Przymierza", obie wierzyły że mają udział w dziedzictwie aniołów, że są powołani przez Boga, aby dokonać sądu na Ziemi, obie rządzone były przez radę starszych zwanych "biskupami" lub "prezbiterami", stosowały podobne zasady napominania i wyrzucania nieporządnych członków ich społeczności, a scena Ostatniej Wieczerzy przedstawiona w ewangelii do złudzenia przypomina mesjańskie uczty qumrańskich zakonników. "Essenizm, (bo tak nazwano teologię Esseńczyków) posłużył za grunt - pisze dalej Allegro - na którym założono chrześcijaństwo. Zwoje Morza Martwego są po prostu materiałami źródłowymi, na bazie których pracowali autorzy Nowego Testamentu. Są one niejako pomostem łączącym Stary Testament z Nowym. Właśnie dzięki Esseńczykom lepiej poznamy początki religii chrześcijańskiej"
Źródło:
http://www.fahrenheit.net.pl/archiwum/f15/sedziak.html
Ogólnie Jerzy Sędziak sporo pisał na ten temat.
no dzieki wielkie, poczytam sobie. a czytałeś wcześniejszy post jakiegos nawiedzonego katolika. jeju ma fajnie pod czapką.
Panikujący "nawiedzeni" to zazwyczaj dosyć zabawne zjawisko, trochę niedobrze się jednak robi kiedy zbiorą się w większą grupę i zaczynają pokazywać "miłość bliźniego" tym, którzy myślą inaczej. ;)
Mam sporo szacunku do tych, którzy potrafią rzeczowo dyskutować. Ale nadal ciężko z nimi tak naprawdę się porozumieć - oni nie łapią jak można po prostu nie wierzyć w coś czego nie da się doświadczyć i zbadać.
Jeśli jednak potrzebują czegoś co pomoże im zapełnić tłumaczyć świat niech im będzie. Póki nie pchają się o mojego życia (marzenia:-D ).
nie inaczej. młodzi nawiedzeni, są o tyle lepsi, że nie przechodzą do rękoczynów w kwestii krzewienia wiary. bo ci moherowi bardzo często. oni wierzą w boga starotestamentowego:) -> oko za oko...
i w kwestii wiary w rzeczy nadprzyrodzone, zawsze mnie interesowało jedno. jak ktoś wierzy we wróżki, krasnoludki, elfy i inne takie to go sie w psychiatryku zamyka. a ich jakoś nikt nie wywiezie, czasami szkoda.
ok żarty żartami, tez nie mam nic przeciwko, jesli mi w droge nie włażą. ale niestety żyjemy w państwie religijnym. ostatnio sie do invitro dobrali. i pogrzebali wielu osobom mozliwość posiadania wlasnego dziecka. i bądź tu spokojny. a chciałbym widziec tego nawiedzonego katola jednego z drugim, jakby przez 6 lat starali sie bezskutecznie o dziecko. ciekawe jak szybko polecieliby do kliniki na zabieg.