Bo ta cała filozoficzno-religijno-biologiczno-antropologiczna dyskusja była całkiem całkiem.
Gdyby nie zaserwowano nam na koniec końcówki, która potwierdza słowa gł. bohatera, byłoby lepiej. Bo ciekawi mnie, jaka jest statystycznie szansa, że przez 14000 lat człowiek uniknie śmierci w wyniku wojen, ataku dzikich zwierząt, chorób, wypadków, żywiołów itp etc.? Moim zdaniem żadne.
Pozdrawiam.
No właśnie nie doszukiwałem się w tym filmie realizmu. Do ostatniej sceny. I to nie ja "urealniłem" ten film, tylko reżyser/scenarzysta w ostatniej scenie, w której dowiadujemy się, że faktycznie facet mówił prawdę. Tak że sorry hydeist.
Myślisz, że gdyby Jezus istniał, to jako istota boska nie dałby sobie rady z takim banałem jak wojna czy choroba ;) ? Bo ja myślę, że dałby sobie radę bez problemu.
Ojej koleżanko, obejrzyj ten film jeszcze raz, co? Przecież właśnie o to chodzi. Koleś informuje słuchaczy, że nie było żadnego Jezusa, że nie było chodzenia po wodzie i zmartwychwstania. Jezus był człowiekiem - to on był uczniem Buddy i potem stał się Jezusem. Kumasz?
ciekawy punkt, mowiac szczerze nie wzialem tego pod uwage! aczkolwiek i tak nie zmienia to mojej oceny, poniewaz film mnie wciagnal od pierwszych minut do ostaniej. widzialem ten film juz z 5 razy i za kazdym razem mi sie bardzo podoba.