Być może za dużo się naczytałem o tym filmie;p Podobnie miałem z Pancernikiem Potiomkinem, a szczególnie ze słynną sceną na schodach w Odessie, gdyż była opisywana, rozpisywana i tak analizowana, że gdy ją wreszcie ujrzałem, rozczarowałem się. Podobnie jest z tym filmem. Kilka świetnych cytatów. Kilka świetnych scen. Aktorstwo jednak na niskim poziomie, najbardziej zapada w pamięc Denis Hooper, no i jeszcze Brando, ale ten też za bardzo się nie wysila, gra jakby nie wiedział do końca kogo gra. Wiekszość aktorów gra jakby miało w dupie, jakby byli nawaleni i grali, żeby grać. Podkreśla to odbiór filmu, ale ujmuje przeżyciom estetycznym. Nawet Robert Duvall się nie wysila, ale jegop ostaci trudno nie zapamiętać. Świetna muzyka, świetne krajobrazy. Hipisowska krytyka wojny jako takiej. Absurdalne przedstawienie wojny ściągnięte od Josepha Conrada naciągniętę na tematykę bardziej współczesną. Tylko, o ile w "Jądrze ciemności" jest zapowiedź tragicznej II wojny światowej, o tyle film jest zapowiedzią apokalipsy w sensie dosłownym. Co lepsze film jest nadal aktualny, a amerykanie dalej bezlitośnie mordują. Film jednak nie można zobaczyć tylko raz, więc jeszcze po niego sięgnę. Nie zgadzam się jednak ze znanymi mi recenzjami, że jest to "arcydzieło". To filmy dobry, można sięp okusić, że prawie bardzo dobry, ale nie wybitny. Cóż, może muszę go jeszcze raz zobaczyć, mimo wszystko stan przezyć estetycznych prawie zerowy, a to jest ważny czynnik.
No cóż... My widzowie mamy prawo do krytyki według własnych kryteriów. Dla mnie wszyscy aktorzy spisali się na medal, film jest wzorem dla innych twórców. Wielokrotnie go oglądałem ściskając policzki dłońmi i choć jest bardzo długi nie odczułem tego. jednak miałem wrażenie że nie każdemu się spodoba, bo jest bardzo specyficzny.
Co do Pancernika, to film z początków kinematografi, a scena na schodach przede wszystkim jest cenna dla studentów uczelni filmowych. Sam ją analizowałem na zajęciach i przekonałem się, że to majstersztyk montażu. To chyba stąd się bierze mit ;)
No tak! Wiem, że jest to majsztersztyk montażu, ale wszystko to jest tak szybko zrozbione i ukazane, że kiedy się przeczytało dokładne analizy każdej sekundy tej sceny, to kiedy się ją na żywo zobaczy, to zupełnie jakby się oglądało zbyt szybki teledysk. Musiałem tą scenę kilka razy oglądnąć. Bo znałem jej każdą sekunde za nim ją zobaczyłem. I być może to zepsuło mój odbiór:) Nie neguje jednak, że jest to jeden z najważniejszych filmów okresu "wielkiej niemowy".
A jeśli chodzi o Czas Apokalipsy, no muszę przyznać, że nie jest to najlepszy film Coppoli i już:)