do końca, w jaki sposób.
ale jest tam chyba gnoza, pogaństwo, a Brando to taki Bóg chrześcijaństwa, kochanek prawdy, który nie wytrzymał uroku rzeczywistości - Bóg Jezusa, a momentami Bóg Jahwe Sprawiedliwy, Bóg Prawa i Skuteczności.
trzeba by jeszcze chyba wiersze Eliota jakoś dostawić ( Gerontion? bo tam też jest Kurtz ). zresztą jest też bóg Fallus i Ameryka Playboya, no i Death Above.
i myślę, że można tak sobie skakać - z poziomu człowieczej natury na poziom natury boskiej - jak ta dygresja Brando o Ogrodzie. itd
to nie przez Vietnam ten film jest arcydziełem.