bo była straszna, a kulminacyjna (jak mniemam) scena zdobycia masztu została przez podkład muzyczny wręcz zmasakrowana. Byłoby znacznie lepiej, gdyby rozegrała się ona bez niego. Wyszło irytująco.
Jeśli chodzi o inne aspekty tego filmu, to
- postaw Beana, żeby wykrzykiwał wojskowe komendy, a dla osoby nieobeznanej w temacie, będzie klimat przynajmniej znośnie prawdziwy dla tego typu produkcji. Koleś wybitnie się sprawdza w rolach mundurowych
- dwóch aktorów (Bean i Dyer) wystarczy w filmie akcji, aby nie ciskać pilotem w telewizor
- słaba aktorka w takim filmie jest zbędna, jeśli nie ma do pokazania jakiś ukrytych walorów
- ładne widoki mogą przykryć fakt, że scenarzysta i reżyser chwilowo nie wiedzieli co zrobić z aktorami
- jak już nie wiadomo zupełnie jak skończyć, to można rzucić "Spotkajmy się..."
Generalnie wyszło znośnie. Ale ta muzyka...