po oglądnięciu tego filmu, i szczerze się cieszę, że jestem teraz w ciepłym mieszkaniu przed monitorem z kawunią, chociaż cholernie zazdroszczę tym gościom którzy mają w sobie tyle determinacji, żeby postawić stopę na jednym z tych szczytów!!! duchem jestem z Wami Himalaiści!
Też siedzę teraz w ciepłym mieszkaniu przed monitorem, tyle że bez kawuni. Kawa jest niewskazana przy leczeniu złamań. We wrześniu próbowałem wejść na Pico de Aneto w Pirenejach. Ot, zwykłe, turystyczne wyjście, żaden tam himalaizm. W wyniku utraty równowagi, moja próba skończyła się 30 metrowym zjazdem po lodowczyku. Złamanie kości pięty i kostki kości piszczelowej. Byłem tylko na 3 tys. m, ale komórki tam nie działają. Brat poszedł w dół po pomoc. Zostałem sam. Ratownicy przyszli po 9 godzinach, w nocy. To wystarczyło, bym sam dotknął pustki. Nieporównywalny z niczym innym stan świadomości. Jak pomyślę o tym, że Simpson, w takiej sytuacji, samodzielnie zszedł, to wydaje mi się to niewiarygodne. Facet jest prawdziwym superhero! Batman, Spiderman, Moherowy Ninja czy nawet As(!) - do pięt mu nie dorastają ;)
Niesamowita filmowa realizacja niezwykłej historii. Każdemu kto dotknął śmierci niemal fizycznie przypomni uczucia i myśli, które go atakowały. Po obejrzeniu tego filmu czuję się, jakbym właśnie wrócił z wyprawy. Znakomity!