Bardzo ciekawa koncepcja antyutopijnego świata, który z początku wydaje się idealnym miejscem do życia - ZBYT idealnym. Brawa należą się za pomysł ukazania wszystkiego w czerni i bieli, aby z czasem nabrać kolorów. Szkoda że nie udało się utrzymać tego klimatu do końca - samotna podróż młodzika z dzieckiem na ręku przez step, pustynię a w końcu ośnieżone góry jest mało wiarygodna - padłby z wyczerpania. Podobnie te słynne wieże na granicy - co one robiły? Generowały jakieś pole siłowe tłumiące emocje u ludzi? Co się stało z resztą ludzkości? Co się stało ze zwierzętami?
Film jest dość podobny do Equillibrium, tylko w łagodniejszej formie. Nie można go porównywać np. do Igrzysk Śmierci - tamta seria jest zdominowana przez nastolatków, a w "Dawcy" równie często widzimy na ekranie "starą gwardię", czyli Bridgesa i Streep - ta druga zagrała podobną rolę jak Foster w "Elizjum". Najlepszy był Jeff Bridges, jego rola przypominała trochę Aleca Guinnesa grającego Obi Wana w Gwiezdnych Wojnach.