Nie wiem jak go ocenić. Bardzo lubię filmy gangsterskie czy też dramaty i przy każdej okazji, jak obserwowałem wypowiedzi na tym forum odnośnie innych tego typu filmów pojawiały się komentarze typu: ale Dawno Temu w Ameryce to..., Dawno Temu w Ameryce to tam to... W końcu zebrałem się na obejrzenie tego filmu w towarzystwie kilku szklanek whisky i w sumie.. nie wiem co sądzić. [od razu mówię: spojler]

Nie wiem jak mam oceniać ten film. Momentami jego klimat jest naprawdę genialny, muzyka, ujęcia, gra aktorska. Niby jest chęć przekazania jakiegoś przekazu (wiem, masło maślane), ale to trochę za mało. Momentami film jest za wolny, akcja wygląda jakby miała miejsce w teatrze, a nie w świecie mafijnym. To co mnie zraziło to też pewne niedomówienia, pewne, że tak się wyrażę odstępstwa. Jak w tym momencie, kiedy Klucha rozmawia z blondyną w samochodzie, która przedstawia mu plan, żeby wsypać Maxa. I pada tam zdanie "Wiem że jesteśmy wrogami" coś tam coś tam i tak to bardzo jest tam chęć zaznaczenia, jakby naprawdę tymi wrogami byli. A w tym filmie, tak naprawdę ja do tego momentu nie miałem pojęcia poza jedną schadzką, żeby oni jakimiś wrogami mieli być. Zakończenie też jest jakieś takie .. nijakie, bezbarwne.