Tak kiepskiego filmu dawno nie ogladałem. Ktoś napisał, że to duński Tarantiono. To niestety duuuża przesada. Może i reżyser starał się wzorować na filmach Tarantiono, ale jeżeli tak, to wyszło mu z tego jedno wielkie gówno. Koleś nie ma ani gustu, ani wyczucia, ani smaku, ani klasy. Beznadziejny scenariusz (dealer wisi kasę mafiozowi i przez cały film próbuje zdobyć te pieniądze, a na końcu, jak już mu się prawie udało, mafiozo dzwoni do niego i mówi, że w sumie nie musi oddawać tych pieniędzy - kaszana na maksa). Kreacje aktorskie? Jakie kreacje? Przecież wszyscy aktorzy wypadli bardzo kiepsko (nawet mój ulubieniec Mikkelsen). Klimatu nie było żadnego i nawet nie próbowano takiego stworzyć (ciężko coś zrobić, jak zrobić się tego nie potrafi). Żenujące dialogi o "ruchaniu w dupę" i "sikaniu na twarz", które niby miały przywoływać na myśl właśnie "Pulp Fiction", ale tak jak napisałem, do tego trzeba mieć smak i klasę - w tym przypadku wyszedł "intelektualny" bełkot. Prowadzenie kamery - chaotyczne. Troche jak von Trier, dużo ujęć z wolnej ręki, no ale niestety - do tego też trzeba mieć dryg. Poza tym film jest po prostu nudny. Bardzo się zawiodłem, bo bardzo lubię duńskie kino, ale to, to po prostu porażka na całej linii. Nie wiem, jak to możliwe, że ma tak wysoką ocenę... Nie polecam nikomu! [2/10 - za dobre chęci].
Inaczej-ten telefon od Milo to był wyrok (zobacz scenke w końcówce filmu gdzie Radovan rozkłada folie na podłodze,jednego ona dowodzi).Frank myślał,troche naiwnie zresztą,że uda mu się dogadać z Milo.
Skad przyszedl ci, poroniony z reszta pomysl, porownywac ten film do
'Pulp Fiction'. To jest zupelnie inna koncepcja.
Nie wnikaj w dialogi bo po dunsku nie kumasz a tlumaczenie zawsze bedzie tlumaczeniem, moze kultowe cytaty z 'Psow' tez po dunsku brzmialy by slabo dla Dunczykow, ktorzy nie czuli by kultury i kontekstu.
'Pulp Fiction' jest pelen kozackich dialogow ale to moze ocenic ten kto dobrze zna ang. bo polska wersja jezykowa jest smiechu warta, wiec wnosze ze jestes taka osoba skoro sie do tego odwolujesz.
Wiekszosc filmow o dragach pokazuje albo kolesi dilujacych na ulicach albo grube ryby, tu uwazam pomysl byl dosyc oryginalny.
Dodatkowo atmosfera, autentycznosc scen sa niesamowite. Czy to sa realia dunskiej ulicy, nie mi to oceniac, ale film jest zrobiony tak, ze jest sie w stanie w to uwierzyc. Naprawde trzyma w napieciu i porusza. Ci, ktorzy nie widzieli, a przeczytali powyzsza wypowiedz(nie oznaczona jako spoiler)polecam goraco, obejrzyjcie.
Mimo, iz scenariusz juz znacie to nie powinno calkiem popsuc wam filmu. To jak tytulowy bohater laduje sie w coraz wieksze gowno wgniecie was w fotel, jesli macie dobry smak ;)
Tak jak napisał mój przedmówca, całość wgniata w fotel. 3 części ogląda się z marszu z zapartym tchem. Dialogi, postacie i gra aktorska są świetne, wszystko naturalne bez żadnej spiny. Reżyseria dodaje autentyczności. Fabuła jest prosta i konkretna. Jak dla mnie to jeden z najlepszych filmów, dwie pozostałe części niczym nie odstają. Najlepiej obejrzeć całość do czego zachęcam. Dla mnie rarytas.
a dla mnie qpa,żal każdej straconej minuty życia,lepie zrobić cokolwiek nawet umyć okna
Film dla mnie świetny i jak to z każdym filmem nie dla każdego. Napięcie i poczucie bezradności gdy Frankowi coraz bardziej zaciska się pętla na szyi dosłownie czuć w powietrzu podczas oglądania co samo w sobie świadczy o tym jak dobrze nakręcony jest film. Najlepiej z marszu obejrzeć całą trylogię - wciąga.
Według mnie też świetny film. Fabuła wciąga, naprawdę można się przejąć perypetiami Franka, Kim Bodnia zagrał rewelacyjnie. Pomysł na scenariusz może mało oryginalny, ale całe wykonanie - genialne.
Co do wypowiedzi autora tematu - widząc w temacie "Jedno wielkie gówno" wiem czego mogę się spodziewać po całym komentarzu, poza tym SPOILER Milo zabrał Frankowi samochód i "drobiazgi" typu biżuteria wliczając to w spłatę długu, ponadto Frank miał 6 tys. od matki i pod koniec ileś tam tys. z tej transakcji w toalecie (dokładnie nie pamiętam), tak więc dług nie został całkowicie umorzony, jedynie zniwelowany.