W debiucie fabularnym Refna obserwujemy tydzień z życia kopenhaskiego dilera. Tydzień, delikatnie rzecz biorąc, feralny. Duńczyk opowiada o przestępczym światku językiem żywym, barwnym. Kamera podąża za bohaterem, imitując wręcz paradokumentalny styl. Realizm podkreślają krótkie erupcje gwałtownej przemocy. Ogląda się to wszystko praktycznie jednym tchem, kawał świetnie przyrządzonego kina. Wystawić jednak ze swojej strony mogę jedynie "siódemkę". Może dlatego, że z całej historii nie wynika tak naprawdę nic istotnego. Może dlatego, że nigdy za bardzo nie hołdowałem tego typu konwencji. Mimo wszystko jednak, chylę czoła dla reżyserskiej biegłości Refna, tym bardziej imponującej, gdy zważyć na fakt, że to dopiero jego pierwszy film.