zacznijmy od fatalnego pazury, kogośtam na początku kto grać też nie umie wcale i
dubbingowanego najemnika. no i i kilku naciąganych scen (jak choćby 100% celności
Lindy). aczkolwiek czołówka z rycinami Goi i tą piosenką świetne. Fabuła niezgorsza i
mimo wszystko wiarygodna (gdyby nie wspomniana gra kilku kiepów). Baka był cichy i
dobrze mu wyszło, linda się panoszył, ale miał to robić i też mu wyszło, lubaszenko troche
w....iący ale polubiłem go. zamachowski dobry. ALe kilka scen poza czołówka naprawdę
na poziomie. zdjęcia edelmana też lux.
ale największe wrażenie zrobiła na mnie scena końcowa, jak on tam siedzi z tymi
trumnami, które przez niego są tylko "trumnami". przez niego ci chłopcy są martwi. I tu jest
problem odpowiedzialności. I tego jakie mamy dziwne wyobrażenie: skur.....syn. posłał
chlopaków na śmierć. (Każdy tak mysli przy tej scenie.) przez jego bycie superbohaterem.
Ale to mylące. Przysięga mówi wyraźnie. i wszystko mówi, że skoro jesteś żołnierzem to
masz ginąć na rozkaz.
i to jest takie trochę nawiązanie do CZasu Apokalipsy Coppolli: wojsko to nie zabawa w
Chojraka z karabinem. tylko służba do końca.
przy ostatniej scenie ja, ponieważ kobietą jestem..., zastanawiałam się kiedy porządnym facetom wywietrzeje z głów patriotyzm i poświęcanie się za tchórzy, manipulatorów, polityków i inne tego rodzaju osoby:)
ujęły mnie sceny z faksem:)
Bardzo lubię panów, którzy zawsze wiedzą o co chodzi:)))
Jeśli jak mówisz "porządny facet" wybiera zawód żołnierza, to jednocześnie akceptuje ryzyko ,że będzie musiał walczyć, zabijać czy ,że zginie lub zostanie inwalidą. Owszem wiele ludzi wybiera ten zawód z pobudek ideologicznych, ale jest to kwestia daleko bardziej złożona niż "poświęcenie się dla polityków" i nie powinno się do niej podchodzić cynicznie.
Dodam jeszcze jedno (coś post nie chce mi się edytować)
To co ja mam do zarzucenia twórcom filmu , to że ukazuje polskich żołnierzy, tu przepraszam za wyrażenie. jako pi***y. Żołnierz z czerwonym beretem na głowie płacze ,że musi strzelać a nie chce i nie umie.
Film pokazuje i takich i takich żołnierzy. Są pacyfiści, którzy tylko zarobić chcieli i zabijanie innych to dla nich abstrakcja (Houdini, Johnny), no i są tacy, co jednym strzałem zabijają (Keller, Cichy), no i są też normalni, co nie rwą się do strzelania, ale w odpowiedniej sytuacji zrobią co trzeba (Kusz, Boruń). To właśnie zaleta spora tego filmu, że pokazuje różne typy żołnierzy. Z różnych powodów się idzie do wojska w końcu.
No i takie są Twoje poglądy... i proszę bardzo miej je sobie...
Żołnierze tak czy inaczej będą za siebie decydować(ani mnie ani Ciebie w związku z tym nie potzrebują), nawet jeśli przy przedłużaniu kontraktu ktoś ich będzie szantażował wyjazdem na misję np do Afganistanu.
ps. Czytając o bardzo ostrożnym charakterze działań naszego kontyngentu w Afganistanie i związanego z tym niezadowolenia dowództwa USA cieszyłam się bez cienia cynizmu:)
Z całym szacunkiem, ale to nie lepiej już czerpać takie informacje z gazety "fakt"?
pod artykułem było podane źródło: time.com....
nie wpływające przecież na moją radość z
-braku informacji o niepotrzebnym ryzyku
- zawartych wzmiankach o dążeniu do jakiegoś niepisanego 'paktu o nieagresji' z partyzantami.
O całym tym konflikcie... kto go prowadzi, a kto walczy i ponosi tego koszty proponuję nie dyskutować:)
Nie prowadzę przecież dyskusji na ten temat. Nie rozumiem też z czego się cieszysz. Z "braku informacji"? Z "zawartych wzmianek"? I to do tego jeszcze to wszystko napisane na onecie? Nie wiem do czego zmierzasz.
zapewne nie do czepiania się słówek...
'Czytając o bardzo ostrożnym charakterze działań naszego kontyngentu w Afganistanie i związanego z tym niezadowolenia dowództwa USA cieszyłam się bez cienia cynizmu:)'
proponuję wogóle skończyć już wymianę zdań
pozdrawiam:)
W takim razie kończąc wymianę zdań - to co przeczytałaś na onecie jest nieprawdą.
nie wiem komu odpowiedzieć więc odpowiem najbliższej osobie. Obydwoje macie rację ale rozmawiacie o czymś zupełnie innym. zlosnica__ śmieje się z polskiego służalstwa wobec mocarstw takich jak USA a Xavras mówi o roli żołnierza. Mój znajomy pojechał do Afganistanu "żeby się sprawdzić". Dla mnie to szczeniackie jest. Nie mam w interesie bronić czyjejś ropy albo dołączać się do "pomocy" NATO w Jugosławii. Ale właśnie wielu idzie "bo po roku sobie dom wybuduję", a potem wraca mundur i buty. Poświęcenie rozumiem (tak jak wojnę) jedynie w wypadku napaści na ojczyznę żołnierza. Ale jeśli jest się żołnierzem i wybiera się tę drogę to należy zapier*alać jak samochodzik malutki i w razie potrzeby czyścić kible szczoteczką do zębów (nawet własną). Na tym polega ta zabawa, która z zabawą nic nie ma wspólnego.
P.S.
Xavras:
mnie także śmieszy to, że czerwone berety nie potrafiły strzelać bo to wszak elitarna jednostka jest.
Pozdrawiam.