Z początku zapowiada się mało ciekawie, ot gasterski film ala Quentin Tarantino. Później robi się coraz ciekawiej, poznajemy nowe wątki i nowe nieznane tajemnice bohaterów. Do tego każdy ma swój własny interes i swój własny plan co do porwanej kobiety, nienarodzonego dziecka i najważniejsze co do okupu. Mnóstwo krwi i owszem ale to typowe dla gangsterskiego kina. Widzę mnóstwo porównań do Traffica ( w poprzednich komentarzach ) pewnie i ze względu na klimat i Benicio Del Toro, który wbrew innym opiniom mnie się podobał w tej roli. A co do tego że wygląda jak po balandze, to akurat normalka, zawsze kojarzył mi się z imprezą.
_-^?@,@´^-_
Powodu do porównań z "Traffic" nie widzę. Filmy różnią się przede wszystkim poziomem, ale i tematyką, i to dość mocno.
Nie przesadzałabym także z używaniem określenia "film gangsterski". W "Desperatach" byli tylko faceci ze spluwami, którzy lubili strzelać. To coś zupełnie innego niż chociażby "Scarface" De Palmy czy "Cotton Club" Coppoli.