(...) Film przypomina co najmniej kilka innych produkcji o tematyce LGBT − „Ornitologa”, „B&B”, „Nieznajomego nad jeziorem” − a ze względu na survivalowy aspekt także „Uwolnienie”, w którym homofobia krzyżowała się z homoerotyzmem. Nie brak tu biblijnych metafor i religijnych odniesień, które zainteresują zwłaszcza fanów João Pedro Rodriguesa; warto jednak zaznaczyć, że ochrzczeni po katolicku bohaterowie ze świętością mają bardzo niewiele wspólnego. Z nasyconego suspensem thrillera „Devil’s Path” przemienia się w chamber piece z morderczą intrygą w tle. Stale ujawniane są kolejne tajemnice, a zwrotów akcji jest tak wiele, że w końcu przestajemy je liczyć. Być może dostrzeżecie w tym pewien scenariuszowy przerost. Chwilami film nie jest tak porywający, jak być powinien, między innymi przez nadmiar dialogów. Nierówne wydaje się tempo akcji, co zaskoczy zwłaszcza fanów horroru: za montaż odpowiada bowiem Alan Rowe Kelly, który w środowisku B-klasowego kina grozy obraca się od blisko dwóch dekad. Na szczególny poklask zasługują na pewno malownicze miejsce akcji oraz wysokiej jakości praca operatora: „Devil’s Path” wygląda lepiej niż inne offowe produkcje, wydawane bezpośrednio na rynek VOD. Uderzający jest natomiast finał, po którym ciężko otrząsnąć się nawet wiele godzin później. Niektórzy są skazani na bezwzględną samotność: im więcej i głośniej mówią, tym słabiej słyszą ich inni ludzie.
Pełna recenzja: #hisnameisdeath