Świetny film na cięższe dni, kiedy nie masz ochoty na analizy i głębokie przemyślenia, lecz oczekujesz dobrej zabawy i wypoczynku. Drażniący jest jedynie koniec ( i może jeszcze tłumaczenie tytułu) - zbyt słodki i patetyczny, taki typowo amerykański (wszyscy są szczęśliwi, płyną łzy radości, zwaśnieni się godzą, wyjaśniają nieporozumienia, winowajca zostaje wskazany i potępiony, reszta zaś zaczyna nowe życie pełne harmonii itd. itp.)...