jakkolwiek obecnie rzadko do tego filmu wracam, to pamiętam, że gdy obejrzałem go pierwszy raz doznałem uczucia zachwytu - może to była kwestia mojego wieku (bodaj 12 lat), może rodzącej się powolutku świadomości seksualnej (jeden z głównych wątków filmu). może. tyle, że dirty dancing to coś więcej niż wakacyjne romansidło - to wakacyjne romansidło z charakterem. chemia pomiędzy Jennifer a Patrickiem jest niepowtarzalna, unikalna wręcz - to się ogląda i w to się wierzy. historia oddaje nastrój, za którym wielu z nas tęskni, czy to wspominamy letnie wyjazdy z rodzicami czy kolonie (ech, te potańcówki) i związane z nimi miłostki...
last but not least - muzyka; stworzenie tak dobrej kompilacji to, nie boję się użyć tego słowa, sztuka