Długo się rozkręcał, przez co miałam już dość słabą opinię. Podobały mi się losy młodego Dawsona i Amandy, ale oni 20 lat później byli po prostu nie do zniesienia :/ Punktem kulminacyjnym była dla mnie śmierć Boby'ego, nawet się wzruszyłam, gdy Tuck powiedział Dawsonowi: "Jesteś moim chłopcem" i tu chciałam podnieść ocenę. Później było już tylko gorzej: śmierć Dawsona i przeszczep jego serca Jaredowi, really?! Najgorszy z możliwych zakończeń, jestem wściekła, że zmarnowałam czas na ten film. Nie polecam nikomu.