To nie było chyba w ogóle na podstawie książki kręcone! Wiekszość rzeczy sie różniła! Książka zasługuje na 7, ale film NIE!!!!
Tez mi sie tak wydaje ze w ogole nie byl na podstawie ksiazki. A ksiazka wrecz przeciwnie mega :)
Czy ja wiem. Czytałem większość powieści Sparksa, bo mama za nimi przepada, a i są lekkie i szybko się je "łyka", a ja lubie dramaty...
Niemniej, rzadko się zdarzy, by bohaterowie, choć dobrze wykreowani, różnili sie od siebie diametralnie w tych nowelach. Schemat jest ciągle ten sam i to poniekąd nudzi, przynajmniej mnie. Dlatego szczerze wolę film niż książkę, na której podstawie ten powstał. Mimo iż wiele wątków zostało pominiętych, bądź zmienionych, ale nie wymagajmy zbyt wielu.
Na podobny temat wypowiadałem się dzisiaj o "Love Rosie" i "Where rainbows end", ale powtórzę się - gdyby upchnięto wszystko co się wydarzyło w książce w ekranizacji, widz przespałby większość filmu, choć z drugiej strony, musiałby mieć kamienny sen, bo seans trwałby cały dzień...
Seans trwałby cały dzień, gdyby kręcili zgodnie z książką? Wątpię, bo nagranie akcji gdzie główny bohater ma wypadek i zabija lekarza trwałaby tyle samo co ta smieszna scena z zabiciem kolegi. Równie dobrze główny bohater w filmie mogłby pochodzić z bogatej rodziny i pracować jako rolnik, lub ktokolwiek inny. Nie wymagajmy zbyt wiele? To po co w ogóle kręcić filmy, skoro mamy nic nie wymagac?
Przecież tu nie chodzi tylko o jedna scenę. Wątki książkowe, które w najmniejszym stopniu związane są z Rosie i Alexem zostały ograniczone do minimum, a to niosło za sobą konsekwencje w postaci wycięcia ku zmiany niektórych rzeczy, aby miały one większy sens.
Dla osoby, która nie czytała tej powieści film i tak będzie spójny.
I o to mi chodziło, by nie napalać się tak na żywcem przelaną historię z literatury na ekran, bo to nie ma zbytniego sensu.
Wiele filmów jest kastrowanych z wątków, które imo nie są potrzebne, by zachować ciągłość zdarzeń.
Niestety muszę się zgodzić. Wszyscy mieszkają w tych samych okolicach. A o dziwo każda książka to jakby osobne uniwersum.
Ale jednak książka ma więcej do przekazu niż ten jednak słaby film. Ekranizacje jego książek są coraz gorsze.
Pierwszy był "Bezpieczna przystań" książka fenomenalna, pokazująca dramat kobiet maltretowanych, film już tego nie przekazał.