Całkiem niezły nastrojowy film udawadniający, że najstraszniejsze bywają rzeczy najprostsze. Klaustrofobiczne otoczenie (okopy wiecznie spowite mgłą), nieznane budzące grozę, tajemnice wywołujące najgorsze instynkty w ludziach i Zło. Wszystko to buduje niezwykle udanie atmosferę strachu i napięcia. Jednak reżyserowi-debiutantowi najwyraźniej chodziło o coś więcej, sądząc po końcówce. To miał być chyba film o podstawowych wartościach, o próbie zła, mającej wykazać, czy jesteśmy rzeczywiście dobrzy. Tu niestety reżyser zawiódł. Wysunął zbyt wiele problemów, zadał za dużo skomplikowanych pytań, po czym próbuje na nie udzielić prostej odpowiedzi. I wychodzi na to, że tchórz, który swoją biernością prowadzi do śmierci bliźniego jest jednak lepszą osobą, niż osoba mordująca bliźniego własnymi rękoma. Teza wątpliwa i z pewnością nie udowodniona w tym filmie.
Jednak jako "zwykły" horror film sprawuje się świetnie, zdecydowanie lepiej od większości amerykańskich produkcji z ostatnich lat (z remakem "Teksańskiej masakry...") na czele. Proste acz skutecznie straszące. Warto obejrzeć.