Nie owijając w bawełnę - piąta godzina po obejrzeniu, w głowie "Drive", z głośników wydobywa się soundtrack, wszyscy warci powiadomienia o wyjątkowości tego obrazu - zawiadomieni.
Film ów sprawił, że poczułem się jak świeżo zakochany, wszystko co dookoła - nie liczy się, myśli skumulowane w jednym temacie. Prawdziwe pieprznięcie w głowę. Minie trochę czasu, kilka seansów, wulkan myśli przygaśnie... gradobicie uczuć zamieni się w lekką, aczkolwiek nadal mocną burzę. Lecz tego co czuję teraz nie zabierze mi nikt i nic. Dzięki Ci Winding, że dałeś mi to przeżyć.
PS. Dominisiu, bez podtekstów, kocham Cię nadal tak samo :P;)