Czuję się paskudnie zagubiony w tym całym filmwebowym światku. Głównie przesiaduję
na IMDB, mam tam wypełniony profil, oceniam filmy etc. Czuję się tam jak rybka w
wodzie. Tutaj za cholerę nie mogę się w niczym połapać - mea culpa, jestem pałkersem.
Ale czasem wpadnę zobaczyć, jak współplemienni oceniają moje ulubione filmy.
I szlag mnie trafia.
Czytanie tutejszych opinii jest jak wgniatanie ryja złemu facetowi w windzie. Na początku
czuje się dziką satysfakcję i euforię, zaś potem przychodzi otrzeźwienie i moralny kac - po
co w ogóle to robiłem? Czemu katuję się, czytając idiotyczne komentarze i w przypływie
adrenaliny mam ochotę zbombardować każdy z nich?
Pozdrawiam wszystkich, którzy - mimo wszystko - zawyżają poziom dyskusji filmwebowej
i nie zamieniają go w film.onet.pl. Wielu z nich wypowiada się na niniejszym forum i
chwała im za to, bo dzięki temu kilku niedowiarków może wreszcie się nawróci.
"Drive" to mój film roku, który reprezentuje 100% mojego gustu filmowego. Najbardziej
cenię sobie zachodzące pod paznokieć filmy w stylu "Nędznych psów", "Historii
przemocy", "Taksówkarza", "Trzech pogrzebów...", uwielbiam także new-romantic i
wpatrywanie się w nocne horyzonty Los Angeles z "Miami Vice". "Drive" to dla mnie film o
facecie, który żyje filmami. Słucha klimatycznej muzyki jeżdżąc nocą po mieście, ma
rękawiczki Bullita i żuje wykałaczkę jak kobra. No i pakuje się w tarapaty, które tylko w
kinie mogłyby skończyć się jego absolutnym zwycięstwem. Taśma celuloidowa
wybaczyłaby mu mordowanie w imię miłości. Jednak rzeczywistość nie jest tak łaskawa.
A oprócz przyciężkiej interpretacji dostajemy także wspaniałe zdjęcia, aktorstwo,
reżyserię, montaż i przepiękną muzykę.
Oby więcej takich filmów. Wracam do pracy (czyt. wracam do filmów) i puszczam sobie
Kavinsky'ego.
Pozazdrościć takiej pracy. Ja Kavinskiego słucham bez przerwy. Zdecydowanie "Drive" filmem roku. Polecam pozostałe dzieła Nicholasa Winding Refna w tym bliski mi jako byłego pracownika wypożyczalni "Bleeder".
Och, bez przesady z tą pracą. Może i znajomi latają z kamerami, niektórzy nawet są u progu światowej kariery (hej, B.L.!), ale ja siedzę w biurze....... ;-)
ale 10/10, czyli co że tak dobry jak "Taksówkarz" czy "Straw Dogs"? bez jaj zombie
Żartobliwie odpowiem, że jak oceniam jakiś film na filmwebie, to najczęściej bardzo go lubię, więc walę dychę ;) Po co rozmieniać się na drobne ;)
a to nie snoby dają tamu filmowi maksa? sory porównywać ten film z taksówkarzem i twierdzić, że jest lepszy to już przesada
Scorsese nakręcił swoje arcydzieło w ubiegłym stuleciu, zaś Refn w tym roku. Oba filmy są wybitne, w obu z bohaterem jest... powiedzmy, że jest z nim coś nie tak.
Nie widzę potrzeby irytować się, że oba filmy zostały ocenione na 10 ;) To fraszka, nieważna rzecz. Ocena liczy się mniej, niż podejście do filmu.
jasne te oceny są często mało miarodajne, ja po prostu uważam, że za 25 lat prawie nikt nie będzie pamiętał Drive tak jak dzisiaj się pamięta Taksówkarza.. Ten drugi jest lepszy na każdym poziomie poprzez grę aktorską po klimat i tak właśnie - tę znienawidzoną przez tutejszych AKCJĘ! różnica przynajmniej jednej klasy
Ludzie teraz coraz mniej wagi przywiązują w ogóle do filmów i kina, zapominają wszystkie. Smutne to.
To Drive jest lepszy od Taksówkarza pod każdym względem, prócz gry aktorskiej (bo De Niro ciężko pobić). No ale nie oszukujmy się, za 25 lat Drive będzie jeszcze bardziej kultowy niż taksówkarz.
Bardzo możliwe. Zresztą oba zaczęły karierę w tym samym miejscu czyli Cannes. To samo tyczy się "Pulp Fiction". Założę się że większość krytyków z tego forum tamte filmy na początku też by krytykowało, a teraz potulnie i snobsko daje wysokie oceny. W końcu to filmy kultowe więc jak można inaczej.
ja pulp fiction jak pierwszy raz widziałem mając 14 lat myślałem - co to za szyyyyyyt, nie wiedziałem jak bardzo się mylę :)
Mogę dawać jaką ocenę chcę. "Taksówkarz" ma 9. 10 jest dla filmów które robią na mnie największe wrażenie.
Porównywanie "Drive" do "Taksówkarza" ???!!!!!! DeNiro, Foster, Keitel vs Gosling, Mulligan - 10:0 "TaxiDriver" to film, a "Drive" to teledysk. . .
Haha, niezły żart. Ale tak to jest z ludźmi którzy się spuszczają przy nazwisku De Niro albo Keitel.
To nie zart. Nie interesuje mnie co Ty robisz przy filmach. Obejrzyj Taxidriver potem Drive to moze zobaczysz roznice chociaz watpie. Taxidriver to klasyka nie bez przyczyny, a Drive to po prostu dobrze nakrecony film, przebija sie tylko dlatego, ze poziom kreconych filmow spada, wiekszosci nie da sie ogladac. Jak pisalem w innym watku Drive to film wtorny troche Death proof, troche Taxidrivera, troche Soprano, troche Bullitta plus modni aktorzy. Film broni dobrze dobrana muzyka. Troche bzdur w fabule jak niesmiertelnosc glownego bohatera czy chodzenie w zakrwawionej kurtce. TO MOJA OPINIA
to że klasyka, to ma od razu oznaczać z założenia, że film jest lepszy tak? sam Taxi Drivera uwielbiam, ale Drive'a filmem gorszym bym nie nazwał, lepszym też nie... po prostu innym, może nieco podobnym, ale jednak innym. Inny klimat, inna historia, inni aktorzy...co też nie znaczy, że gorsi, bo De Niro w Taksówkarzu dopiero karierę rozpoczynał, Keitel tak samo i Gosling jest na jak najlepszej drodze, żeby dorównać tym Panom...zresztą już w tej chwili IMO jest najlepszym aktorem z tego młodszego pokolenia...a i modnym aktorem to jest Depp, Pitt...Knightley, Pattison - ale Gosling? W jakich to on hitach zagrał, dzięki którym jest teraz modny? i że Taksówkarz klasyk...klasykiem i filmem kultowym stał się po paru(nastu) latach i z Driverem może być podobnie - czas pokaże...tak jak w przypadku Blade Runnera, który dopiero po latach stawał się filmem kultowym i zyskiwał uznanie...
Myślisz, że śmiałbym wypowiadać się o Taksówkarzu nie oglądając go? Oglądałem go i bardzo mi się podobał, ale w przeciwieństwie do Drive nie jest to żadne arcydzieło.
Obejrzałem "Drive" w dniu premiery (czyt. 16 września). Łatwo policzyć, ile dni minęło od tej miłej piątkowej wizyty w kinie. I cóż mam poradzić na to, że ten film chodzi za mną cały czas, nie daje mi o sobie zapomnieć, a jego soundtrack towarzyszy mi podczas, hm, jazdy? Zakochałem się... Bywa.
poki co nie mam stycznosci z imdb, ale slyszalam opinie ze nasz filmweb nie umywa sie do niego. na mnie tez wiekszosc dyskusji dziala drazniaco, dlatego najczesciej nie wnikam w nie.
a co do filmu, dawno zaden nie zahipnotyzowal mnie w takim stopniu jak 'drive. mija trzeci dzien od obejrzenia a ja ciagle wracam do niego myslami, slucham trzech nutek, mowie wszystkim o nim i odwiedzam jego zakladke na fw. i tak, to chyba milosc :)
byłem dzisiaj...w końcu...bo na film czekałem długi czas...i jestem - zakochany... coś niesamowitego, ale zdecydowanie trzeba wiedzieć na co się idzie do kina i co się zamierza oglądać...to nie jest film akcji gdzie przez 80 % filmu będą pościgi, bijatyki i wszechobecny rozpierdziel po którym żaden z bohaterów nie będzie miał nawet małego zadrapania... jeśli ktoś nastawia się na takie coś, to nie dziwne, że wychodzi z kina nie pocieszony...to tak jakbym szedł na ekranizację komiksu typu Thor i czepiał się - "że to jest przecież niemożliwe co się w tym filmie dzieje" :/ niestety kompletnie nie pomaga w tym wszystkim fakt jaki gatunek widnieje na stronie filmwebu - akcja?! gdzie na imdb jest to - Kryminał, Dramat, Thriller i na takie coś trzeba się nastawiać gdy wybiera się do kina...
Zgadzam sie w 100% z twim postem Drive to naprawdę świetne kino :) ale mam pytanie "Co to jest pałkers ??" :o
Cziken, nie rób sobie jaj :) Pałkers, czyli pałka. Jestem pałką, bo nie łapię się w tym całym filmwebowym kokpicie. Przerost formy nad treścią od tego bije ;)
Ty to masz dobrze. Nie musisz dzień w dzień czytać tutejszych komentarzy. Niektórzy muszą z tym żyć... A co do filmu, to dołączam się do tych, którzy nazywają Drive "filmem roku". Czułem się, jakby główny bohater rozjechał mnie jednym ze swoich samochodów. Takie filmy rzadko zdarza się oglądać. Jeden z dziesięciu dzieł, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Natomiast dobór piosenek i muzyka: genialne.
wszystko fajnie ale nie wszystkich rusza ten film, 10/10 to przesada to nie jest film do którego chciałbym wrócić, to nie jest film który mi się dobrze oglądało, nie rób z ludzi z odmiennym zdaniem debili
:D aż mi się gęba śmieje jak czytam takie wpisy: "jam jest człowiek światły, bo na imdb mam konto uzupełnione, jam jest człowiek jeszcze bardziej światły, bo pracuje (czyt. przy filmach?), a już o najwyższym poziomie mojej światłości niechaj świadczy fakt słuchania Kavinsky'ego".
hahahahahahahahahaha, kurczę, Chopin jest już passe.
Tak myślałam, że poczciwy Fryderyk zajeżdża komercją i nikomu się już nim nie zaimponuje. W zasadzie nie ta sama liga co Kavinsky ;)
Chłopcze malowany, aż ci narcyzm z brody kapie. "Drive" jednym się podoba bardziej, innym mniej. Bardziej - nie oznacza większej inteligencji, czy lepszego gustu filmowego, tylko subiektywnego odbioru danego obrazu.
Podpisuje się pod koleżanką Melisą...
Film mimo ,że klimatem miażdży i pozostaje w pamięci, jako całość nie wypada niestety tak dobrze. Połowa tego filmu to muzyka. Jest również przykładem doskonałego działania marketingowego ,który idealnie wpisuje się w swój czas właśnie za sprawą ścieżki dźwiękowej. Mamy moment, w którym można zaobserwować wysyp kapel nawiązującym stylem do new romantic i innych synth popowych dziwactw lat 80. Gdyby nie Kavinsky zamieszczony na facebooku przez moich znajomych, nawet nie wiedziałbym o istnieniu takiego obrazu jak "Drive".
Nie wspominając porównania "Drive" do "Taxi Driver" co jest "lekką" przesadą...
Dzięki Ci za założenie tego tematu, ostatecznie przekonałeś mnie do obejrzenia tego filmu. ;)
Oj nie, po mojej - jestem już po seansie:)
No i cóż mogę dodać... praktycznie wszystko już powiedziałeś.... "Drive" zawiera wszystko to czego oczekuję od filmu.
Nadmienię tylko może o scenie, która wywarła na mnie ogromne wrażenie... to scena ukazująca toczoną przez głównego bohatera niemą walkę na noże, ale jej sedno tkwi w tym, że pokazane są tylko cienie walczących postaci:)
8/10 jak dla mnie i zdecydowanie jeden z najlepszych filmów tego roku(genialne połaczenie akcji z soundtrackiem),moze mnie oplujecie ze "tylko8" ale takie oceny u mnie są dla filmów bardzo bardzo dobrych,9 dla genialnych a 10 dla...brak mi określenia ale podam przykłady Ziemia Obiecana,Idi i Smotri,(to szczególnie polecam)Yojimbo.Pozdrawiam
Jak wyżej - jeden z najlepszych filmów roku, po prostu świetny. Ta muzyka, bohaterowie, opowiedziana historia, klimat, zdjęcia... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Strasznie wciągający, trzymał mnie w napięciu cały czas, nie nudziłam się ani sekundy.