To jedna z tych historii kiedy widzowi się wmawia że coś się musi wydarzyć i to jeszcze ma
sens...
Czemu nie mógł oddać kasy i mieć to z głowy, znał gości, nikt nie chciałby żeby to się
wydało i mógłby być spokój, więc po co całe to krowiolejstowo?
Poza tym końcówka, powinien już nie żyć, po czym odjeżdża w siną dal... kur... bez jaj, gdyby
wsiadł szybko i odjechał to ok, ale po takim czasie już by się wykrwawił.
Jeszcze ta scena w windzie gdzie gościu czeka aż się pocałują i nagle się odwraca, nie
wyjmując przy tym broni którą ma, daje się pobić i skopać sobie ryj i mimo to nie wyjmuje
pistoletu.
Trochę przerost formy nad treścią.
bo to były lewe pieniądze gangsterów geniuszu. Wszystko jest wyjaśnione w filmie, ale nie potrafisz słuchać.
no to się domyślam, ale wystarczyło przekazać pieniądze Nino, choćby dlatego że się znali i są od siebie uzależnieni, bo jego wspólnik włożył w niego sporo kasy.
No a bohater jest nieśmiertelny rozumiem?
Wszystko jest w filmie dokładnie wyjaśnione , no może oprócz sceny w wyindzie. Na filmie widać że facet próbuje wyjąc broń jak Driver sie na niego rzuca. Ale mu sie nie udaje , czego konsekwencja jest skopany ryj. A dalczego nie próbował zastrzelić go wcześniej ? Po pierwsze nigdy nie miał za zadanie go zastrzelić - nie odzyskał by kasy w ten sposób . Prawdopodbnie czekał więc , że babka się usunie z widoku i będzie mógł rozpocząć przesłuchanie gł. bohatera. Niestety Driver skapnał się kim jest nasz zabójca , zorientował się w tej jednej chwili jak ma ..... no.... prze-pierd-olone . Wulgaryzmy powstały właśnie po to by móc krótko acz dosadnie opisać sytuację , w której mafiozi którzy chcą Cię zabić wiedzą , gdzie mieszkasz , wiedzą kogo kochasz i zamierzają to wykorzystać.
Dobra , skoro już pisze , wyjaśnie Ci resztę.
Od postrzału w brzuch , czy od rany od noża zadanej w brzuch można umierać dniami. O ile ma się dostęp do płynów.
"Czemu nie mógł oddać kasy i mieć to z głowy, znał gości, nikt nie chciałby żeby to się
wydało i mógłby być spokój, więc po co całe to krowiolejstowo? "
Tu żeś się nie popisał. Chodzi o minimalizację ryzyka. Gangsterzy nie mogą sobie pozwolić na ryzyko , że coś kiedyś się wyda , albo że komuś przyjdzie ochota kogoś zaszantażować . Oprócz tego muszą dbać o reputację ( a Driver okradł kolesi , zabił paru kolesi i na koniec to on stawiał warunki ).
Odpowiadając na Twoje ostatnie pytanie - bohater jest zwykłym śmiertelnikiem.
Jak można zarzucać temu niebywałemu arcydziełu to, że fabuła jest naciągana albo coś jest nierealistyczne. Trzeba zważyć na to, że ten film jest w pewnym zakresie poetycki, baśniowy. Pod warstwą osi fabularnej jaką są interesy gangsterów to dzieło traktujące o miłości, poświęceniu i tym jak daleko można się posunąć dla drugiego człowieka. Oczywiście to nie jest wielki traktat, ani dzieło bardzo poważne. Ten film nawet nie próbuje tego osiągnąć, ale stwarzając nam archetypiczną wręcz postać Drivera, który robi wszystko dla swej miłości, wchodzimy w świat odrealniony i delikatnie symboliczny mimo swej surowej formy. Nie mamy pojęcia czy bohater przeżył, ale raczej wyjechał w swoją ostatnią trasę jak tytułowy "Truposz" w filmie Jima Jarmuscha. Poświecenie wszystkiego i odejście po spełnieniu misji to idealny przykład zaczerpnięty chociażby z legend o średniowiecznych rycerzach. Szlachetna śmierć i pogodzenie się z nią to niezwykle przemyślany zabieg. Nie będę oczywiście też tłumaczyć scen czy wątków bo zrobili już to Panie/Panowie nade mną, ale kina nie powinno się w ten sposób analizować, szczególnie tego typu. W takim wypadku musielibyśmy przekreślić wszystkie filmy wspomnianego już Jarmuscha, Bergmana, Felliniego, Tarkowskiego itd., bo jest to kino przepełnione symbolizmem, oniryzmem, albo wręcz nie posiadające konkretnych ciągów przyczynowo-skutkowych.
PS. Scena rozmowy, która kończy się podróżą w windzie to jedna z najlepszych scen miłosnych, pozbawionych niepotrzebnego erotyzmu a pełna napięcia. Majstersztyk.
Przekonałeś mnie Krzysiu :)
ale muszę przyznać że obrazy i klimat z tego filmu siedzi mi w głowie już któryś dzień. Z tym zasadniczo lubię w filmach pełen realizm i ciąg przyczynowo skutkowy, więc jak coś mi tam nie gra w jednej scenie to już mam jakiś mały niedosyt.
to była scena miłosna? pocałunek i masakra butem twarzy delikwenta (raczej jedno wyklucza drugie bo albo romantyczny kochanek albo psychol).. napięcie budowane na spojrzeniach (brak pomysłów na dialogi i budowanie głębi postaci?).. główny bohater jako heros w pojedynkę rozbijający wszystkie gangi świata, we wszystkim doskonały i opanowany.. główna bohaterka jako kobieta_nic_nie _mówiąca i wiecznie uśmiechnięta niezależnie od tego czy właśnie zamordowano jej męża czy robi zakupy.. we wszystkim brak logiki - jeśli zamysłem reżysera nie było pokazanie głupoty takich scenariuszy to film powinien dostać ze 2/10..
Jedno z drugim się raczej zazębia niż wyklucza.
Po pierwsze film nie musi posiadać wielu dialogów by był ciekawy. Jeśli uważa się, że kino stoi na samym dialogu to znaczy, że nic nie wie o kinie, bo przypominam, że przede wszystkim jest to sztuka wizualna - taką zresztą była pierwotnie - vide kino nieme.
Po drugie oprócz cudownej strony wizualnej tej sceny, widać jak trudna jest to miłość. Czuła jak ten pocałunek, a z drugiej strony wymagająca od bohatera brutalności i bezwzględności. Piszesz, że cały czas jest uśmiechnięta, ale chyba dlatego, że przespałeś połowę filmu. Chociażby zaraz po scenie w windzie wychodzi z niej przerażona i bez słowa żegna się z Driverem widząc jego determinację, ale chyba też będąc przerażona jakie skutki niesie za sobą ta znajomość.
Po trzecie. Wracając do braku dialogów i milczącej bohaterki. Jeśli dla Ciebie obraz ludzi, którzy coś do siebie czują i milczą zamiast ględzić non stop, to obraz obcy i niezrozumiały, to znaczy, że musisz jeszcze na tym świecie trochę pożyć i dojrzeć. Jedno spojrzenie i uśmiech to niejednokrotnie ładunek emocji większy niż setki setki słów (wiem, że to banał, frazes, ale także najprostsza prawda).
Dalej mi się nie chce tłumaczyć, przeczytaj mój wyższy post jeszcze raz bo tam masz odpowiedź na wszystko czego w tym filmie nie rozumiesz.
mi się jakoś miłość i masakrowanie człowieka nadal nie zazębia..
po pierwsze: słusznie zauważyłeś, że nieme kino było NA POCZĄTKU i było to spowodowane barierą techniczną, a nie celowym ograniczeniem tego środka przekazu /niemych filmów obecnie prawie nikt nie kręci, co jest na to najlepszym dowodem/.. zgodzę się, że film nie musi mieć wielu dialogów żeby był ciekawy - jednak ograniczenie ich do pytania o szklankę wody, to lekka przesada..
po drugie: zdefiniuj pojęcie miłość, bo dla mnie to coś więcej niż rzucanie sobie uśmiechów 24h/dobę - etap pokazany w filmie może być najwyżej fascynacją czy zauroczeniem, dość marnie zresztą przedstawionym..
po trzecie: obejrzyj np. blue valentine a zobaczysz co znaczy przedstawić w miarę wiarygodnie uczucie między dwójką ludzi.. etap podziwiania rycerzy w lśniących zbrojach, na białych rumakach, ratujących piękne księżniczki z wysokiego zamku, mam już za sobą.. jeśli to miał być pastisz filmów klasy B, to może wielbiciele gatunku mogą się nad nim rozpływać z zachwytu.. jak dla mnie, miłość przedstawiona w formie gapienia się na siebie z uśmiechem była nużąca, a sceny wydłubywania oczu, wbijania widelca w policzek czy rozpryskiwania mózgu po ścianach, dla odmiany - obrzydliwe..
podsumowując: trudno jest czegokolwiek nie rozumieć w tym filmie, poza nieuzasadnionymi nad nim zachwytami :)
zasadniczo dla mnie to nie jest film o wielkiej miłości i tego bym nie rozpatrywał w tej kategorii, pięknie miłośc moim zdaniem przedstawia Życie jest piękne, klasyk.
A a porpos tej sprzeczności w scenie w windzie, to ja tego tak nie widzę, ostatnio Xawery Zuławski mi powiedział że kino powinno być budowane własnie na sprzecznościach bo to jest ciekawe i ogląda sie to dużo lepiej, najlepszym przykładem jest geniusz Quentina Tarantino i pulp Fiction, gdzie nie przypadkowo głównymi bohaterami jest czarny i biały, ale nie to jest ważne, ważne jest to że kiedy jadą zabić gości to nie gadają o tym że jadą zabić jakiś typów, nie szukują pistoletów itd, tak jak to zwykle bywa, tylko gadają o zupełnych głupotach, jest to genialna sprzeczność którą każdy kupuje, w rzeczywistości można powiedzieć że jest to głupie, ale właśnie dlatego pulp fiction jest kultowe, bo dialogi są budowane na zasadzie sprzeczności. Poza tym dla mnie brutalność nie wyklucza romantyzmu tej sceny.
wiesz, jakby nie patrzeć to właśnie miłość była powodem całego łańcucha zdarzeń w tym filmie :) ale w istocie typowy melodramat to nie jest.. nie lubię przemocy w filmach, a zwłaszcza przemocy podkręconej do granic absurdu (scena z wbijaniem widelca czy kopaniem głowy w windzie).. tego typu filmy nie dość, że są jawnym zaprzeczeniem romantyzmu, to wg mnie wręcz wypaczają psychikę i powodują, że kompilacja pocałunków i rozbijania głowy na miazgę przestaje szokować, a nawet - o zgrozo! - dziwić.. tak więc: sprzeczności jak najbardziej, ale w granicach rozsądku i dobrego smaku :)
Ziomuś scena w windzie trwała sekundę, to że pocałunek był tak długo przedstawiony było zobrazowaniem znaczenia tej chwili dla bohaterów.
Zdecydowanie to samo chciałem napisać o tym filmie, ale widzę, że już nie muszę. IMHO mógł też zaplanować i zabić tego ostatniego, wziąć laskę z dzieciakiem i spier... do Meksyku. Nie rozumiem dlaczego był taki twardy i bezbłedny przez cały a potem dał ot tak sobie wbić nóż w brzuch.
A czy wykładnia Pana Filozof jest jedyną słuszną ? Może rzeczywiście taki był zamiar twórców, może można to przeczytać w jakimś wywiadzie. Jeśli tak jest to po prostu nie był film dla mnie. Nie lubię czegoś tak irracjonalnego i niekonsekwentnego.
W takim razie nie był to film dla ciebie. Koniec tematu. A na przyszłość - nie bierz się za kino ambitne.
Przestań się mądrować nadęty bucu. Skąd mam wiedzieć, że coś jest kinem ambitnym to po pierwsze. Po drugie, ambitne kino też nie jeden ma smak. Rzygać mi się chce od takich mądrali co odsyłają ludzi to mniej ambitnego kina. Jak można zauważyć portal filmweb i tak jest zdominowany przez głopawe nastolatki, fanów Jonnego Ceppa i sagi "Zmierzch", więc nie masz się co za bardzo rzucać. Jak jesteś taki ambitny to poszukaj bardziej wyszukany portal o kinie a nie taki dla pierwszej lepszej hołoty.
Hej spokojnie. Ja wyrażam swoją opinię i będę jej bronić bo jestem pewien swego. To nie zmienia faktu, że Drive mógł się mniej podobać, nie rozumiem tego, ale ludzie posiadają różną wrażliwość i poczucie estetyki. Inaczej świat byłby nudny. Nie ma co się wyzywać ani odsyłać do kina ambitnego bo to pojęcie względne.
Nie zgodzę się tylko co do Deppa bo to świetny aktor. To, że grywa w mniej ambitnych produkcjach nie umniejsza jego wybitnych ról, chociażby u Tima Burtona.
W Polsce nie ma innego równie obszernego portalu filmowego, a do fw już się przyzwyczaiłem i nie zamierzam go zmieniać. Jak chcesz wiedzieć czy film jest ambitny to poczytaj komentarze, poczytaj o reżyserze, wywiady z twórcami, aktorami itd. Zresztą ja to widzę na pierwszy rzut oka.
No i dalej jesteś nadętym bucem. Czy zakładasz, że każdy kto coś ogląda chce być znawcą kina i masz czas na czytanie wywiadów, komentarzy itd ? Weź się walnij w łeb gumowym młotkiem. Nie masz zwyczaju, mimo różnic zdań, prowadzić dyskusji tylko się wywyższać. Paszoł won Bucu.
Ale to cały czas próbuję wam uświadomić - Drive to NIE jest film dla kogoś, kto chce sobie coś obejrzeć. To jest film wyłącznie dla koneserów sztuki.
No to weź wyjdź z inicjatywą ustawodawczą, żeby filmy były odpowiednio oznaczane i ktoś kto nie należy do Klubu Konesera Kina nie mógł ich oglądać. Ja widzę, żadne słowa do ciebie nie przemawiają, potrzebna by była interwencje fizyczna, żebyś dostał w dziób i zrozumiał, że nieładnie jest się wywyższać. Z prawdziwymi ludźmi kultury i koneserami masz niewiele wspólnego bo są to ludzie kulturalni i potrafią się zniżyć w poziomie dyskusji. A ty tylko za wszelką cenę chcesz udowadniać jaki z ciebi znawca kina ambitnego i koneser. Żal mi ciebie pacanie.
A mi ciebie bucu i gburze. Taka ustawa powinna wejść w życie, przynajmniej plebs by nie obniżał ocen arcydziełom.
filozof daj sobie spokój z tym czymś. O ile pamięć mnie nie myli ten człowiek dał filmowi "Gamer" 9/10, zresztą 10/10 dostały takie arcydzieła jak "Niezniszczalni" i "Sucker Punch". Rzeczywiście prawdziwy koneser sztuki. Koń by się uśmiał. Do tego proszę wejść na jego blog. Więcej niż 20 lat to on nie ma. Co do filmu "Drive" aktorsko nie powala, fabularnie też nie (oglądając ma się wrażenie, że gdzieś się to widziało), zdjęcia również nie zachwycają, muzyka dobra, początkowa scena świetna oraz ta z windą. Film raczej nie ma szans na jakieś poważne nagrody. Z tego roku choćby "Służące" wypadają przy tym filmie o niebo lepiej nie mówiąc o aktorstwie gdzie "The Help" wręcz miażdży ten film. Cya :)
P.S. Czy FW ostatnio Wam przymula? Nie da się na nic wejść, a jak wejdzie to po paru minutach.
Dzięki za wsparcie bo już ten &%$#@ mnie denerwuje. Strona mi nie muli, ale mam blokadę reklam.
NO mi też,nawet temat załozyłem ale co to da...
http://www.filmweb.pl/forum/PORTAL+FILMWEB.PL/NIe+wiecie+dlaczego+filmweb+zamula ,1792563#post_6687791
No ja napisałem, że mi nie zamula. Myślę, że ktoś już nad tym pracuje, jeśli wprowadzono zmiany i coś wolniej działa. Sam się takimi sprawami zajmuję tylko w innej branży :-)