Ten film jest inny od wielu dzisiejszych filmów tego typu.
Przede wszystkim główny bohater,który jest kompletnie nieprzewidywalny i ma to coś.
Do plusów trzeba zaliczyć oprawę muzyczną i dźwiękową,klimat,fabułę(choć nie do końca),niektóre sceny,dialogi oraz scenografię.
Niestety mimo tych wszystkich pozytywnych zapowiedzi i recenzji,że jest to kandydat do filmu roku ,drive'' mnie trochę zawiódł głównie przez niektóre sceny i rozwiązania w filmie,które moim zdaniem nie były trafione.
Mimo wszystko jest to film,który każdy filmożerca powinien obejrzeć.
Film ma potencjał,szkoda,że nie rozwinął swoich skrzydeł do końca.
Ten film stara się być "inny" od podobnych ze swojego gatunku ale DRIVE to nie wychodzi.
Przykładowo: PUSHER - jest inny i niepowtarzalny ze swoją brudna atmosferą ale DRIVE to przy nim nieudany eksperyment.
Nieprzewidywalny, mrukliwy bohater w jakże przewidywalnej i ograniczonej fabule - i to ma być to "coś" ? A może chodzi że czymś się zaraził podczas pobytu na Antarktydzie :)))
Dialogi w DRIVE są wyświechtane i nieciekawe jak i postacie gangsterów (Pearlman, Brooks), którzy nie umywają się do Mila z PUSHERA.
Oczywiście film można obejrzeć ale satysfakcja z seansu niegwarantowana.
Skończ się kompromitować. Jeśli chodzi o Pushera to i tak najlepsza była dwójka, a Brooks swoją postacią bije Mila na ryj. Drive to najlepszy film Refna i każdy kinoman to przyzna.
Skompromitował bym się gdybym dał DRIVE 10/10, a co do Brooksa, bliżej mu do Mela niż gangstera :))
Skompromitowałeś się wystarczająco uważając tego gniota Deja Vu za film lepszy od Watchmen, 300, Sucker Punch, Donnie Darko, Źródło, Mr. Nobody czy właśnie Drive.
A to o Deja Vu Machulskiego chodzi ? Pamiętam - pięknie cie tam OWNER2 wyśmiano :)
http://www.filmweb.pl/film/Deja+vu-1989-1164/discussion/
Co+za+niemi%C5%82osierny+gniot,1699432
Film całkiem niezły...chociaż absolutnie nie nazwałabym go "najlepszym filmem roku 2011" (a gdzieś spotkałam się z takową recenzją)...
Również dałam 7/10 - głównie za przepiękną muzykę, która najbardziej jakoś utkwiła mi w pamięci. Cały czas gdzieś tam po głowie plącze mi się chociażby kawałek "A real hero"... ;)
Co do głównego bohatera - mam nadzieję, że faktycznie miał on być mrukliwy i flegmatyczny w zamyśle twórcy....bo już obawiałam się, że to Ryan Gosling po prostu "zagrał jak drzewo"....