PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=399746}

Drive

2011
7,2 229 tys. ocen
7,2 10 1 228567
7,4 90 krytyków
Drive
powrót do forum filmu Drive

AMOK

ocenił(a) film na 7

Świetny, mocny start, znakomite rozpędzenie się maszyny i nagle, gdzieś tak w połowie filmu, coś zaczyna gruchotać w silniku - rodzi się smutna perspektywa lawety. Z oszczędnie, ale pieczołowicie i interesująco rozwijanej opowieści dzieło Refna z nagła przekształca się niemal w tandetny snuff, gdzie bohaterowie nie grają już, a tylko cynicznie licytują się, kto brutalniej i bardziej widowiskowo zaszlachtuje ofiarę. Na szczęście do kraksy nie dochodzi, nawet finalnie podróż okazuje się całkiem atrakcyjna.

Dziwny to film. Z jednej strony szalenie intrygujący. Driver nosi tutaj maskę o twarzy Ryana Goslinga, ale nie tylko - zakłada też inne. Milkliwy, opanowany, konkretny, pewny siebie; twardziel o gołębim sercu i z wykałaczką w ustach. Równie przekonujący był Gosling w "Fanatyku". Wiadomo, to pewien wielokrotnie zagrany schemat, takich bohaterów w kinie było już wielu - zawsze imponowali i będą imponować. Paradoks polega na tym, że ten twardziel, wiodący dynamiczny i niebezpieczny tryb życia, tak naprawdę funkcjonuje w szarej, nudnej i smutnej apatii. Z tej nieciekawej regularności wyrwie go na chwilę strasznie miła i sympatyczna dziewczyna z równie miłym i sympatycznym dzieciakiem. "Sam sobie sterem żeglarzem okrętem" Driver zaangażuje się i będzie musiał ponieść wszelkie tego konsekwencje. Jego relacja z Irene jest fascynująca, niejednoznaczna, cudownie niewinna, nieśmiała, nieskażona niepotrzebnym gadulstwem, nieskalana obowiązkową "sceną łóżkową". A przez to jakoś niezwykle szczera i prawdziwa. "Drive" przewrotnie dowodzi, że wartość autentycznych emocji w kinie nadal tkwi w drobnych niedomówieniach, przemilczeniach, małych gestach, spojrzeniach, niezobowiązujących pocałunkach, subtelnych muśnięciach dłoni. Czasami bardzo łatwo popaść tutaj w ckliwość i banał; Refnowi udaje się ich uniknąć. W tym też upatrywać można siły i impetu jego filmu. Wcale nie w sugerowanych pościgach i drogowych kraksach, ale właśnie w tej wzajemnej delikatności i empatii bohaterów, która też trochę udziela się widzom.

W finale Driver zawiera pakt z diabłem, żeby ocalić dziewczynę i chłopaka. Poświęca duszę, aby ratować przed złem tę strasznie miłą i sympatyczna dwójkę, która na chwilę wyrwała go z apatii i dała namiastkę innego, normalnego, o wiele fajniejszego życia. W ten sposób się odwdzięcza, ale też przecież odpokutowuje swój grzech. Piętno mordercy ciąży i eliminuje z życia, czyni człowieka banitą. Konsekwencji pewnych wyborów nawet miłość nie jest w stanie przezwyciężyć. Dlatego Driver zostaje skazany na samotność , wieczną tułaczkę, i ten wyrok z pokorą przyjmuje. Piękna i smutna zarazem puenta. Ale czy wybrzmiewa dostatecznie mocno i prawdziwie?

I tutaj pojawia się problem drugiej, ciemnej strony filmu. Tego festiwalu porażającej, nawet jak na współczesne standardy kinowe, brutalności, tępej przemocy i bezsensownego przelewu krwi. Niektóre sekwencje przywodzą na myśl niedawnego "Włóczęgę ze strzelbą" Jasona Eisnera, gdzie trup ścieli się gęsto, a inwencja twórców w mnożeniu okrucieństw jest wręcz imponująca. Nie jest to raczej w tym przypadku skojarzenie nobilitujące. Doszczętne miażdżenie ludzkiej czaszki ze szczegółami obserwowaliśmy np. w "Nieodwracalnym" Gaspara Noe, przy czym tam posłużono się gaśnicą, a tutaj masakruje się butem. Nie do końca rozumiem ten zabieg w "Drive". Ten gwałtowny przeskok z powolnej, harmonijnej łagodności w dynamiczną ostrość i brutalny chaos ma oczywiście uzasadnienie w fabule, mimo wszystko rodzi pewien zgrzyt, nad którym nie da się przejść do porządku dziennego. Tak jakby reżyser nagle poczuł, że musi zapłacić standardowy haracz tej mniej wymagającej części widowni, która przyszła pooglądać pościgi, krew i mordobicie, i mało interesują ją ckliwe opowiastki o trudnej, niespełnionej miłości i niezwykłym poświęceniu. Więc rzuca jej na pożarcie parę przesadnie brutalnych ekscesów. W końcu dla każdego coś miłego. W istocie to raczej kubeł brudnej i mętnej wody chluśnięty na czystą i przejrzystą przednią szybę auta. Może skutecznie zasłonić widok na drogę.

Jest jedno sensowne uzasadnienie tych bezsensownych scen, które moim zdaniem "Drive’a" ratuje, a może nawet w pewien sposób go winduje. Zastanawiałem się w drugiej połowie filmu, po co było angażować Goslinga do tanich zagrywek, w których o wiele większym wdziękiem wykazuje się z reguły się np. Statham. Ot, nagle na ekranie robi się zmasowane krwiolejstwo, w którym drugi z wymienionych aktorów zawsze czuje się jak ryba w wodzie. Od biedy nawet groźny i bezkompromisowy Statham mógłby przecież powdzięczyć się do uroczej Carey Mulligan. Ale w tym szaleństwie i upiornej determinacji Goslinga, jakie serwuje nam Refn, jest fascynująca metoda. Driver wymierzający sprawiedliwość złoczyńcom za pomocą szotgana, zwykłego młotka lub buta z twardym podbiciem nie wypada wcale autentycznie, miota się, jest przerażony, drży mu głos; także inne sekwencje mordów są tutaj przerysowane, momentami wręcz groteskowe, wtłoczone jakby na siłę, wymuszone. A może tak właśnie to się odbywa? Prosty, skromny, zrównoważony człek postawiony i osamotniony w skrajnej sytuacji potrafi zabijać wymyślniej i bardziej wykwintnie niż niejeden wytrenowany morderca. Stąd to kuriozalna lekcja zabijania na ekranie. Nie ma stanów pośrednich. Driver niezaangażowany jest chłodny i opanowany, Driver zaangażowany działa w amoku. W podobnym , w jakim znaleźli się np. bohaterowie "Długu" Krauzego, szlachtujący w szalonym gniewie i przerażającym strachu swojego prześladowcę. Tego nie da się łatwo obejść - emocjonalne uwikłanie zawsze pociąga za sobą strach o bliźniego. "Drive" może niewiele nowego na tym polu mówi, ale na pewno może o paru ważnych rzeczach przypomnieć. W sumie mocne, intrygujące kino.

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Dobrze napisane,podbijam.

ocenił(a) film na 9
judge_holden

bravissimo

smierdzacy.hipis

Trochę przesadzasz z tą krytyką przemocy. Zresztą pisałem w innym temacie jak to odbieram: konwencja spaghetti westernu.

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Bardzo ciekawa opinia, ale te wszystkie sceny miały pokazać jakim skur%$#$3em potrafi być nasz bohater kiedy, jak opisujesz, jest w amoku. Dzięki temu zabiegowi ci mniej lotni widzowie, którzy nie widzą subtelnych przejawów paranoi, potrzebują kilku wiaderek krwi żeby coś do nich dotarło. Same sceny nie były przesadzone, były bardzo realistyczne. Młotek vs dłoń, czy ten wspomniany obcas wdeptany w twarz, takie rzeczy możemy zobaczyć na ulicy i nawet trochę to nie trącało o snuffa. Sceny były realne. Co do reszty święta prawda. Mamy bardzo podobny punkt widzenia.

TheKeY

Mam takie pytanie, nie wiem czemu, ale w kinie Cinema City gdzie byłem kopia filmu miała niekiedy słaby obraz i właściwie nie zauważyłem żadnego efektu użycia młotka wobec dłoni. Co on mu zrobił?

ocenił(a) film na 8
0wner2

Albo To świadczy o tym jak uważnie oglądałeś film, albo ta kopia miała luki w fabule... Kiedy wpada do klubu go go kilka ciosów pada na rękę tego dresa ze złota kietą na szyi, robiąc z jego łapy puzzle. Dopiero potem jest ta akcja z kula i zębami delikwenta. Wiec czasem chyba warto unieść nos z nad kubełka popcornu żeby nie stracić nic z filmu :P

TheKeY

O czym ty gadasz? Popcorn to ja kupiłem, ale film tak genialny był, że podczas seansu w ogóle go nie jadłem, tylko na reklamach. I kopia była słaba, wyraźnie było widać to w początkowych scenach, ale jak wbił do klubu i zaczął mu walić młotkiem w łapę to ja tam nie dostrzegłem ani jednego śladu krwi, a patrzyłem dokładnie w to miejsce.

ocenił(a) film na 8
0wner2

Pewnie że krew nie tryskała. po do był młotek a nie piła motorowa. Poza tym nawiązywałem do realistycznych scen walki. Wziął to co miał pod ręką. A że drwalem nie był... Moja kopia też nie była za dobra, i na dodatek gimbusy z tyłu rzucały sobie bluza w światło projektora wiec, ja tym bardziej musiałem się skupić na tym co się dzieje na ekranie.

ocenił(a) film na 7
TheKeY

Podtrzymuję to, co napisałem: jest w tym upiornym szaleństwie Drivera jakaś niezwykła metoda, która nobilituje i tego bohatera, i sam film. W sumie masz rację, te brutalne sceny tylko na pierwszy rzut oka odrzucają, wydają się kompletnie nieczytelne, niezrozumiałe i cyniczne (czysto komercyjne?), można więc posądzić reżysera o próżne epatowanie przemocą dla samej przemocy. Jednak karykaturalność i nieautentyczność tych scen powinna co najmniej dać widzowi do myślenia. Brutalność w filmie jest wyraźnie uzasadniona i - paradoksalnie - potrzebna. Amok to wg mnie słowo-klucz przy interpretacji poczynań głównego bohatera "Drive'a".

Zwróćmy jeszcze uwagę na jedną niezwykłą, chyba nawet kluczową scenę. Po brutalnym morderstwie w windzie powoli zamykają się drzwi między głównym bohaterem a Irene. Zostaje wykopany gigantyczny rów, który na zawsze rozdzieli tę dwójkę. Pamięta ktoś może fenomenalnego "Dobrego" Waldemara Łysiaka? Ot, przypomniała mi się ostatnia scena z tej książki. Okazuje się, że to główny bohater (narrator) zdradził swojego szefa, który go wcześniej przygarnął i który mu pięknie zaufał. Zdradzony nie zgłasza żadnych pretensji, nie wścieka się, nie oskarża, spogląda tylko ze smutkiem w oczy zdrajcy i w milczeniu skacze z wysokiego okna, rozbijając się o ziemię. Driver oddalający się od Irene, znikającą za drzwiami windy, mógłby zawyć za Fokstrotem z "Dobrego": "I zatrzasnęły się moje drzwi do raju". W końcu każde zabójstwo, nawet usprawiedliwione, jest jakąś zdradą.

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Stosujesz zbyt wiele niepotrzebnych epitetów w swoich wypowiedziach, ciężko się je czyta.
Odpuść trochę i pisz bardziej na luzie, wyłącznie to na co masz ochotę, bez ciągnięcia tematu na siłę by zwiększyć objętość własnej wypowiedzi.
Krytykujesz tak intensywne użycie przemocy by w drugim poście napisać:
"Brutalność w filmie jest wyraźnie uzasadniona i - paradoksalnie - potrzebna."
Paradoksalnie? Naprawdę? Z czego wynika ten paradoks?

ocenił(a) film na 7
mamakin

Jeśli już pochyliłeś/aś się nad moim skromnym tekstem, prosiłbym o uważniejszą i bardziej refleksyjną lekturę. Piszę o bezsensowności przemocy w "Drive", która może widza odrzucać. Sam wychodziłem z kina poirytowany, że po świetnej pierwszej połowie filmu w drugiej reżyser bezsensownie strzelił sobie w stopę - zmarnował efekt. Ta przesadna brutalność na ekranie wydawała mi się zupełnie zbędna, wymuszona, zorganizowana (cynicznie?) pod mniej wymagającą publikę [epitety mnożone zupełnie nieświadomie – przyp. j.h.]. Warto było trochę nad tym filmem pomyśleć. Paradoks polega na tym, że w przypadku Drivera z reguły tępa i bezsensowna przemoc nabiera szczególnego wymiaru i sensu. Dlatego im brutalniej i wymyślniej Driver morduje, tym gorliwiej będziemy go usprawiedliwiać. Czyż to nie dziwne? Amok ma swoje prawa.

Żeby była jasność, o jakim amoku rozmawiamy: http://pl.wikipedia.org/wiki/Amok

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Rzecz w tym, że paradoks stworzyłeś sam na przestrzeni własnych postów, wpierw sugerując nieuzasadnione użycie przemocy, by następnie samodzielnie wytłumaczyć sens jej zastosowania.

"Zwróćmy jeszcze uwagę na jedną niezwykłą, chyba nawet kluczową scenę. Po brutalnym morderstwie w windzie powoli zamykają się drzwi między głównym bohaterem a Irene."

Z tym się całkowicie zgadzam, to jest jeden z kluczowych momentów w filmie. Ta niesamowita brutalność jest całkowicie uzasadniona, kontrastuje z pięknem i wrażliwością wręcz kiczowatej sceny pocałunku.
Drugą istotną sceną jest likwidacja gangstera na plaży. Driver robi to w masce, której wcale nie założył w celu uniemożliwienia identyfikacji jego osoby (brak świadków). On nie chce należeć do świata przemocy, każdy akt przemocy przychodzi mu z wielkim trudem (świadczy o tym choćby jego zachowanie bezpośrednio po uderzeniu prostytutki w twarz). Za pomocą maski Driver próbuje zaczarować rzeczywistość.

ocenił(a) film na 7
mamakin

Zabawny/a jesteś. Rzecz nie w tym, co ja stworzyłem "na przestrzeni własnych postów", ale w tym, co jest w filmie. A jest tępa przemoc i porażająca brutalność. Trzeba się do tego odnieść, bo w zestawieniu z łagodną pierwszą częścią filmu rodzi przecież jakiś dysonans. Reakcją normalnego człowieka na przemoc i brutalność jest potępienie, a tymczasem widz w "Drive" takie działania usprawiedliwia. Co więcej, im na ekranie robi się brutalniej, tym sympatia widza do mordującego bohatera rośnie. Jest to jednak pewien paradoks. Wykreowany umiejętnie przez Refna, nie przeze mnie.

Zgoda co do interpretacji znaczenia maski Drivera. Chociaż, to nie tylko próba zaczarowania rzeczywistości, ale też ocalenia resztek zatraconej, człowieczej duszy. Nina zabija odrażający, stary łysol, a nie ten uroczy, nieśmiały młodzieniec. Maska może symbolizować pojawiający się u Drivera syndrom wyparcia. Może pierwszy krok do schizofrenii?

Ale maska to też zasłona. Facet wstydzi się tego, co robi, próbuje ukryć się przed oskarżycielskim spojrzeniem świata. Wstyd jest uczuciem ludzkim, cyniczni, zatraceni mordercy nie znają takiej emocji.

ocenił(a) film na 5
judge_holden

http://www.filmweb.pl/videogame/Driver+San+Francisco-2011-612644

czy film jest ekranizacją??

ocenił(a) film na 7
fabio

Nie, to inna bajka, chociaż tytuł filmu "Driver" bardziej by chyba pasował. Swoją drogą muszę kiedyś wrócić do tej gry, ale tej starej.

ocenił(a) film na 5
judge_holden

http://www.filmweb.pl/videogame/Grand+Theft+Auto+V-2012-624440

to może do tego czasu będziesz miał X360, albo poczekasz na nową generację konsoli, na marzeniach nie powinno się oszczędzać...

ocenił(a) film na 7
fabio

Taa, to była konkretna gierka. Zresztą, być może nawet początek filmu jest nią trochę inspirowany. Coś czuję, że mnie kiedyś do tej konsoli przekonasz.

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Ja opisuje to samo zajście w moim temacie http://www.filmweb.pl/film/Drive-2011-399746/discussion/To+nie+jest+kolejna+zwyk %C5%82a+opowie%C5%9B%C4%87+o+mistrzu+kierownicy...,1738164 może trochę prostszym językiem:)

judge_holden

pro recencja
czy tylko mi się wydaje, że przeciwnicy bohatera zachowują się jak idioci i za łatwo dają mu się zaszlachtować ? nawet bossowie nie mają ochroniarzy ani broni

ocenił(a) film na 7
judge_holden

Według mnie słowem-kluczem nie jest "amok", ale właśnie "haracz". Jak to dobrze ujmuje temat, mieszane uczucia po filmie. Byłby piękny i znakomity, gdyby nie to detalicznie ukazane świniobicie. Nawet mnie to odrzuciło, zniesmaczyło i zamąciło, a co dopiero dziewczynę, która oglądała go ze mną. Także przez to, na miły wieczór film zdecydowanie nienadajesie, a mógłby, gdyby były te sceny pokazane trochę bardziej sugestywnie, a mniej dosłownie.

Za ogólną formę i treść byłoby 10/10 i lajk, ale po gwiazdce w dół za co najmniej trzy najpaskudniejsze morderstwa (w domku, w windzie i w pizzerii). Cóż.

ocenił(a) film na 10
judge_holden

Moim zdaniem źle to zinterpretowales, "Prosty, skromny, zrównoważony człek " on taki nie był nigdy. Nie zmieniła go sytuacja w jaką wciągnęła nowo poznana kobieta. On taki był, wystarczy przypomnieć sobie scenę kiedy w kawiarni je ciasto podchodzi do niego koleś Driver reaguje bardzo impulsywnie "I'll kick your teeth out". Główny bohater jest zimnym skamieniałym mordercą, którego stać na wszystko, co nie wyklucza, że może kogoś kochać. Oglądnij sobie na youtube wywiady z Richardem Kuklińskim. Zabił ponad 200 osób, ale rodzinę kocha nad wszystko. Brutalne sceny mają być mocnym kontrastem do jego cukierkowej słodkiej buźki. W życiu nie jest jak w bajce, którą ogląda z dzieckiem, rekin nie zawsze jest zły, a złota rybka zawsze dobra.

powrot_glodzilli

"On taki był, wystarczy przypomnieć sobie scenę kiedy w kawiarni je ciasto podchodzi do niego koleś Driver reaguje bardzo impulsywnie "I'll kick your teeth out"

On wtedy już był zakochany i nie myślał o niczym innym niż o Irene, dlatego wku*wił go jakiś frajer który przychodzi i pie*doli. Też bym się wku*wił. Driver nie był psycholem.

ocenił(a) film na 8
0wner2

Owner,oddychaj spokojnie :P

ocenił(a) film na 7
powrot_glodzilli

Facet, który podchodzi do Drivera w barze jest ze świata, do którego Driver nie chce przynależeć i od którego się odcina. Driver pomógł mu kiedyś zwiać po jakimś napadzie w Palm Springs. Gość wspomina udaną akcję, sądzi, że spotkał starego kumpla, z którym sobie miło pogawędzi. Proponuje kolejny wspólny skok. Tymczasem Driver nie ma ochoty na takie zażyłości, to nie jego bajka, on w niej tylko bywa przelotnie, od czasu do czasu, podczas samochodowych ucieczek przed policją, a potem z niej wyskakuje i nie chce pamiętać. Wyraźnie odrzuca ten świat (patrz też: funkcja maski w filmie). Wbrew temu, co piszesz, scena w barze potwierdza, że bohater nie jest gruntownie "zły" i zwichrowany. Nie reaguje impulsywnie, raczej spokojnie, chłodno, choć zdecydowanie ("Zamknij się albo połkniesz zęby i się zamkniesz"). Ktoś, kto odpowiada natrętowi aroganckim "Odpie***l się facet, bo przemodeluję ci gębę" zamiast grzecznym "Proszę, niech pan odejdzie i da mi święty spokój" niekoniecznie musi być "zimnym skamieniałym mordercą".

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Nie zgadzam się z Tobą w niemal każdym zdaniu , co jest o tyle fajne że pozwala mi spojrzeć na ten film odrobinę inaczej . Jednakże funkcja maski w filmie była trochę inna. Driver z tego co zrozumiałem ubrał maskę i chciał wśród ludzi oddać Nino tam kasę i zakończyć to przedstawienie. Ale jak zobaczył Nino śmiejącego się i bawiącego się z kobietami , kiedy jego kumpel się wykrwawił dochowując wierności , kiedy musiał porzucić marzenia o normalnym życiu , postanowił go zabić. Wrócił do samochodu i sie przyczaił. A to że jej nie ściągnął świadczy dobrze o jego inteligencji - nie chcesz żeby ktoś widzial Twoja twarz jak mordujesz członka mafi.

użytkownik usunięty
judge_holden

Zgadzam się z Twoim opisem "judge_holden". Widać, że zimny bohater daje się momentami ponieść emocjom, które zostały wyzwolone przez uczucie, którego (być może) nie poznał wcześniej. To szalenie kontrastuje z jego dotychczasowym zachowaniem i wpędza go w kłopoty. Mimo wszystko to cholernie ludzkie. Film jest rewelacyjny.

ocenił(a) film na 9
judge_holden

Warto zwrócić uwagę na wspólny motyw trzech ostatnich filmów Refna: Na końcu każdego z nich, główny bohater staje się rodzajem nadczłowieka.

ocenił(a) film na 5
matt_sane

http://www.filmweb.pl/film/Valhalla+Rising-2009-391382
warto? film gorszy, lepszy?!

ocenił(a) film na 9
fabio

Trudno mi powiedzieć czy tobie się spodoba ale sądzę, że jest bardzo ciekawy, tyle, że dosyć ekstremalny i wiele osób twierdzi, że jest "dla nikogo", a ogólnie raczej nie należy do przystępnych filmów. Dla większości może być wręcz nieoglądalny. Może się nie spodobać także ludziom lubującym w "ambitniejszym" kinie, jeśli po prostu nie zaakceptują w jakim kierunku poszła jego eksperymentalność. "Bronson" też jest bardzo ciekawy ale przystępniejszy i jeśli obydwu nie widziałeś to polecam w pierwszej kolejności, zgodnej z resztą z chronologią ich powstawania.

ocenił(a) film na 5
matt_sane

http://www.filmweb.pl/person/Bryan+Cranston-66430 czyli Heisenberg z http://www.filmweb.pl/serial/Breaking+Bad-2008-430668 gra w "Drive" znaczącą rolę?


ocenił(a) film na 9
fabio

Drugoplanową ale zapamiętywalną tzn. kojarzymy po filmie twarz aktora i losy jego postaci, która ma wpływ na historię.

ocenił(a) film na 5
matt_sane

dwie dobre sceny w samochodach i tyle! finał wypadało zrobić też z efektowną sceną pościgu!
NA LITOŚĆ BOSKĄ!
jeśli na okładce filmu mamy Ryana Goslinga z młotkiem to niech on kogoś tym młotkiem efektownie załatwi! bo w innym razie jest to wymachiwanie nieładowanym rewolwerem jak mawia judge_holden

wole jednak inny kaliber nie gorszy ale inny
http://www.filmweb.pl/film/W+pogoni+za+zemst%C4%85-2010-521783

fabio

Gorszy, ale mimo to genialny, najlepszy film Refna obok Drive. Klimat nieziemski.

ocenił(a) film na 10
judge_holden

Ująłeś wszytko co można rzec o tej produkcji w taki sposób, że lepiej chyba już nie można:)

ocenił(a) film na 5
judge_holden

Drive to plagiat...

http://www.filmweb.pl/film/Kierowca-1978-10318

pseudo "judge" zobowiązuje...

ocenił(a) film na 7
fabio

myslę ze judge holden napisał wszystko na temat tego filmu ,Swietny opis jak przemyslenia o filmie .
Muzyka tez idealnie jest dobra do filmu stanowi nie rozerwalna czesc tego filmu .

ocenił(a) film na 7
fabio

"Incepcja" Nolana jest plagiatem "Papuriki" Satoshiego Kona. "Matriks" Wachowskich to plagiat (ok. 80% zapożyczeń!) "Robota" i "Anioła zagłady" Adama "Snerga" Wiśniewskiego. Dwa przykłady z brzegu. Jak świat kultury stary i szeroki, każdy od kogoś zrzyna, w mniejszym lub większym zakresie, mniej lub bardziej bezczelnie. Toż to truizm!

ocenił(a) film na 5
judge_holden

niestety mylicie plagiat z inspiracją...

-Snerg był "lokalnym" pisarzem, nietłumaczonym na angielski...
-Wachowscy przyznali się m.in. do inspiracji http://www.filmweb.pl/film/Ghost+in+the+Shell-1995-31866
(pewnie nie znasz!)
-"Incepcja" Nolana jest plagiatem "Papuriki" Satoshiego Kona jeśli za plagiat uznamy wykorzystanie snu jako motywu filmu...

ocenił(a) film na 8
fabio

parafrazując Twoją wypowiedź: "Drive" Refna jest plagiatem "Kierowcy" Hilla, jeśli za plagiat uznamy wykorzystanie postaci zawodowego kierowcy "obsługującego" napady rabunkowe.
no błagam, jaki to plagiat...

ocenił(a) film na 5
major_motoko

http://www.filmweb.pl/film/Kierowca-1978-10318
już obejrzałeś?

ocenił(a) film na 7
fabio

"Drive" jest takim samym plagiatem jak "Incepcja" czy "Matriks". Posłużyłem się tylko Twoją logiką. Gdzie właściwie przebiega granica pomiędzy inspiracją a plagiatem? Dlaczego u Nolana inspiracja, a u Refna już plagiat?

Ze Snergiem i "Matriksem" sprawa nieco grubsza:
http://www.filmweb.pl/news/Czy+%22Matrix%22+jest+plagiatem-11136
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/polskie-korzenie-matriksa

Żeby było śmieszniej, Wachowscy pochodzą z polsko-amerykańskiej rodziny, więc argument o ewentualnym braku tłumaczeń Snerga na angielski (nie weryfikowałem, czy w ogóle nie był tłumaczony) jakby trochę słabnie.

ocenił(a) film na 5
judge_holden

czy obejrzałeś już
http://www.filmweb.pl/film/Kierowca-1978-10318
sceny, ujęcia, rozwiązania fabuły - mała wskazówka czym różni się inspiracja od plagiatu

-mylisz teraz śmieszność z rzeczowością, i polonię z "czikago" z polskimi korzeniami
-Gibson, Dick i Ghost in the Shell(którego nawet nie obejrzałeś) to pierwsza liga, Snerg to "lokalny" pisarz, szybciej Wachowscy sięgnęliby po Lema ( tłumaczony na angielski)

ocenił(a) film na 8
judge_holden

doskonała recenzja. jestem świeżo po obejrzeniu, przetrawiam temat, póki co tekst w dużym stopniu oddaje moje odczucia.
skłamałabym, gdybym napisała, że dawno nie widziałam podobnie intrygującego filmu, bo tak się składa, że tydzień temu obejrzałam... "Bronsona". zasiadając do "Drive'a" nie wiedziałam, że to ten sam reżyser.
w obu filmach dość wyraźnie rysuje się fascynacja reżysera niejednoznacznością natury ludzkiej - i to nie tylko bohaterów, ale i odbiorców filmu.
zarówno Bronson, jak i Driver są koszmarnie brutalni, w pierwszej chwili ta skala nieuzasadnionej przemocy, odrzuca - adekwatna reakcja "cywilizowanego" człowieka.
tylko, że z czasem odbiór bohatera staje się bardziej pogmatwany, jednak póki co trudno jest mi ubrać to w słowa. ale bardzo trafione jest to porównanie do "Długu"

zdjęcia i muzyka - REWELACJA. Gosling wg mnie jest bardzo autentyczny w tej roli.