Dlaczego odjechał? Przeciez po rozwiazaniu problemu z pieniedzmi mogl wrocic do Irene. Zwlaszcza ze chyba cos do niej czul a ona do niego. Powinien zajac sie nia i jej dzieciakiem dlaczego tego nie zrobil? Pieniadze tez mogl zabrac i razem mogliby sie gdzies zaszyc, zmienic tozsamosc itp.
Wg mnie glowny bohater z*ebał misje ;)
Moim skromnym zdaniem właśnie takie zakończenie było idealne dla tego filmu... Cichy, małomówny zabójca ratuje kobiete, którą kocha i odjeżdża w siną dal.. ;) Gdyby wziął pieniądze i wrócił do niej to zdradził by swoje "reguły".. Przed przyjęciem zlecenia jasno określał że tylko "5 minut" choćby się waliło i paliło. On nie chciał tych pieniędzy, chciał tylko pomóc spłacić dług mężowi swojej ukochanej... Więc gdyby zabrał te pieniądze, cały film straciłby sens. Na koniec była scena gdy leżał zabity ten gangster i torba z forsą. Zakończył sprawę i "zwrócił" forsę.
Natomiast gdyby zabrał forsę, było by tak jak mówił gangster w tej chińskiej restauracji. Całe życie by się ukrywał i żył w strachu. A tego nie chciał przez wzgląd na dziecko bo dla niego samego to pewnie nie stanowiło by problemu.
Ja dałem ocenę "5".. Spodziewałem się czegoś w stylu "Bullit" i chyba dlatego mnie ten film rozczarował. Można ten film oglądać porównując go do stylu Quentina Tarantino, jednakże wg mnie dużo temu filmu brakuje.
Pozdrawiam
Nic mu nie brakuje, perfekcyjne arcydzieło, lepsze od każdego filmu Tarantina (choć nie wiem skąd te porównanie).
Skąd te porównanie? W filmach Quentina (bardzo je lubię) przemoc i krew której jest pełno, być może nie jest specjalnie uzasadniona, ale Quentin bawi się konwencją.. Jego filmy są specyficzne, mają charakter (patrz "Bulletproof") a tego właśnie mi zabrakło w "Drive".. Rozumiem, ze taki był cel reżysera, przedstawić bohatera jako człowieka z zasadami, cichego i spokojnego który w przypływie złości, w określonej sytuacji... (wstawić wg uznania) jest skłonny do takich brutalnych zachowań. Mimo wszystko takie przeplatanie "ciepłej kluchy" z twardym, agresywnym facetem nie bardzo mi pasowało.. Jeżeli dołożyć do tego sceny np. pocałunku w windzie, wycieczki nad strumyk (sielankowej bardzo) to całość jakoś specjalnie mi nie pasuje..
W moich oczach wyszedł z tego straszny kogel mogel choć film ten miał baaardzo duży potencjał.
Aha, czyli jeżeli film do końca zostałby romansem bez ani jednej akcji to byłoby arcydzieło wg. ciebie? Przecież początkowym zamierzeniem reżysera było zrobienie czegoś innego, a takie zamienienie sielanki w festiwal przemocy jest po prostu cudne i w Drive wyszło perfekcyjnie.
Na to czy film jest arcydziełem czy tez nie składa się zazwyczaj wiele czynników, więc nie ma znaczenia czy dany film jest tylko sensacją, dramatem, romansem czy filmem sci-fi .
Gdybyś przeczytał/ła uważniej to zauważyłbyś/zauważyłabyś że właśnie to napisałem "Rozumiem, ze taki był cel reżysera..." i uważam ze to nie bardzo pasowało. Nie chce się powtarzać, ale pisałem już ze potencjał był bardzo duży, jednak przedstawienie niektórych scen (j.w.) nie wyszło na dobre wg mnie.
Na oczach ukochanej rozgniótł głowę drugiemu człowiekowi - ukazał jej swojego potwora, a do tego nigdy nie powinno dojść. Możemy się tylko domyślać co by było, gdyby do niej wrócił, wszakże ona pod koniec puka do jego drzwi, tak więc chce się z nim zobaczyć, ale do tego już raczej nie doszło. Perfekcyjne zakończenie.