Znalazłam się przez przypadek w kinie i kupiłam bilet na pierwszy z brzegu film-po seansie długo jeszcze w uszach pobrzmiewały dźwięki tej cudownej muzyki Martineza, a po głowie kołatały się obrazy z tego wspaniałego filmu.
Masz rację, lubię Goslinga, ale jako aktora, a nie "buźkę".
A filmy oceniam według skali wartości i nie ma znaczenia czy w obsadzie jest Russell Crowe czy Justin Timberlake.
Również pozdrawiam :) a jestem Jeleniogórzanką, tylko obecnie przebywam w Trójmieście :))