to jest to co trzyma widza przy filmie. Ale czy aby na pewno? Może niektórzy cenią sobie pościgi (czytając inne komentarze tak stwierdziłem). Fani tego typy fajerwerków będą zawiedzeni ale w sumie to dobrze. Ten film mnie kompletnie zaskoczył, myślałem, że to kolejna szmira coś w stylu "filmu drogi" gdzie bohater jeździ muscle carem z paskami na dachu i mimo to nikt go nie rozpoznaje. Tu jest inaczej. Takiego klimatu nie widziałem już bardzo dawno, żeby nie powiedzieć nigdy. Muzyka jest dobrana idealnie. To po prostu geniusz reżysera i scenarzystów. Nie ma tu wybuchów i przewidywalnych pościgów. Jedyne co zobaczymy to historię pewnych ludzi, coś prawdziwego i chyba prawda najbardziej przemawia do widza. Mógłbym pisać i pisać o tym filmie ale z doświadczenia wiem, że większość czyta tylko tytuł więc dla mniejszości dodam, że:
Rola Goslinga była niewyobrażalnie idealna. Nie wiem czy istnieje aktor bardziej się do niej nadający. Irene... cóż... po prostu piękna Carey Mulligan nadała scenom delikatności. W końcu ten film wydaje się opowiaqdać o delikatności. Tu nawet końcowe zabójstwo wydaje się czymś delikatnym. No i jest ten wiecznie żywy dźwięk amerykańskiego V8 + supercharger to jest po prostu dźwięk silnika, który mówi "ja potrafię". Co prawda nie ma wątpliwości, że jest to wyrób z USA w końcu na co trzecim ujęci widać Toyotę Prius czyli ekologia górą;).
Bez żartów. Jak dla mnie to 10. Jestem pod ogromnym wrażeniem i długo pozostanę a chyba o to właśnie chodzi.